Szlak na Czerwone Wierchy. Czyli miało być prosto, a wyszło jak zwykle.

Trasa na Czerwone Wierchy mimo wielokrotnych wizyt w Zakopanem zawsze była jakoś konsekwentnie przez nas omijana. Zawsze były jakieś ważniejsze szczyty czy doliny i mimo łatwej trasy, ciągle ten szczyt pozostawał w kwestii planów. Wiedziałam już z opowieści, że trasa jest po prostu przepiękna, a jak trafi się na okno pogodowe to widoki są genialne. Porośnięte trawą zbocza i różnorodna roślinność zapewniają efektowne widoki. Wiedziałam też, że w zależności od tego na jakie warunki pogodowe i porę roku trafimy, to na szczycie i okolicznych rejonach roztaczać się będzie cała paleta barw i chociażby dla tego widoku warto tam wyruszyć. Wszystko to brzmiało na tyle dobrze i przekonująco, że planując z Pauliną trasy w Tatrach wpisałyśmy zgodnie Czerwone Wierchy jako jedno z takich spokojnych i rekreacyjnych przejść:) Pewnie by tak było, pewnie istnieje szansa, że w inny dzień spokojnie siedziałybyśmy na szczycie góry, popijając w słońcu ciepłą herbatę, gapiąc się w niebo jak chmury zmieniają kształty uciekając za kolejnymi szczytami. Zamiast tego, jedna z tras która miała być czystym, niespiesznym relaksem okazała się przez załamanie pogody niezłym wyzwaniem.

Kilka krótkich filmów które dodadzą Wam odwagi 

Ciągle panuje u nas przekonanie, z którym ja otwarcie staram się walczyć, że warto dzielić się tym co robisz, dopiero w momencie kiedy to jest perfekcyjne. Wcześniej chowamy do szuflady, nie konfrontując tego z opiniami innych, nie dzieląc się tym, czy bojąc się popełniać błędy, wychodząc z założenia, że tylko to co doskonałe, jest warte podzielenia się ze światem. Często zgodnie z tą logiką nie robimy nic, albo “ robimy to później” i tu lista jest tak długa jak wymyślenie sprytnych wymówek z kategorii; jak będę mieć lepszy sprzęt, jak kupię odpowiedniejsze rzeczy, jak cokolwiek. Podczas gdy najistotniejsze jest tak naprawdę, żeby zacząć w tym momencie, z tym co się ma i tym co umiesz. Tworzenie i robienie czegokolwiek, to proces, w którym zawsze możesz być lepszy. Patrzymy na sukcesy innych ludzi i nie widzimy ani drogi, którą przeszli, ani błędów które popełnili zmierzając do celu. Jeśli miałabym w kilku słowach określić co mnie fascynuje w ludziach, to wszystko co się składa na to jakimi są artystami, sportowcami, naukowcami, cały proces powstawania ich drogi, jak się potykali, czy popełniali błędy. Interesuje mnie wszystko to co “pomiędzy’.

Dlatego nie bądźcie za mocno zdziwieni tym nietypowym zmieszaniem treści, które budują mnie każdego dnia, a jeśli coś z nich jest w stanie Was mentalnie podnieść czy dodać Wam odwagi w materii w której potrzebujecie to tym lepiej. Przekrój od znanych popularnych youtuberów po współczesnego filozofa stoika i dowódcę Navy Seal - Jocko.

Trasa na Ornak

Tym razem chciałabym wam zaproponować trasę, która była dla nie jednym z największych zaskoczeń podczas wyjazdu w Tatry. Dlaczego? Kontrast pomiędzy tłumnie obleganym pierwszym odcinkiem trasy do Schroniska Ornak, a kameralnym charakterem podejścia powyżej schroniska był dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. (zdjęcia z tego wyjazdu pochodzą z końcówki września. Jak przed każdym wyjazdem w góry gorąco zachęcam by na bieżąco sprawdzać warunki klimatyczne panujące w górach).

Voucher na Wegebooka.Czyli pomysł jak pogodzić nowoczesność z tradycyjną formą.

Myślałam nad tym długo - jak produkt którego największą zaletą jest właśnie fakt, że jest elektroniczny,że możecie zabrać go w każdą możliwą podróż czy przeprowadzkę bo nie waży nic, mając w rzeczywistości prawie 300 stron jak przekuć jego nowoczesność w tradycyjną formę. Pomyślałam wtedy, że wydrukowanie go na pięknym, szlachetnym papierze w formie vouchera, zapakowanego w kopertę, zamkniętą woskowym ręcznie stawianym na każdej kopercie lakiem z motywem roślinnym to będzie połączenie dwóch bliskich mi form: tradycji z nowoczesnością.E booka możecie kupić tutaj https://eatrunlove.pl/sklep do końca grudnia jest w niższej cenie 49,99 zł.Jeśli tylko potrzebujecie do tego odświętnej odprawy, dodajcie do niego papierowy, pięknie wydrukowany voucher z limitowanej edycji ( tu link do https://eatrunlove.pl/sklep) podana cena zawiera już papierowy voucher a także koszt wysyłki na terenie Polski (przesyłka impostem lub listem poleconym priorytetowym)

Mam nadzieję,że razem sprawimy wiele radości Waszym bliskim.

Uściski

Kamila



Hummus klasyczny czyli szybka wersja przepisu dla zapracowanych

Jedzenie to jedna z największych życiowych przyjemności, w dodatku taka, którą można powtarzać kilka razy dziennie. Wobec takiej liczby możliwości szkoda by było marnować je na kiepskie składniki i posiłki.


Oczywiście z hummusem, jak z racją, każdy ma swoją i trzeba zajechać niejeden blender i przerzucić nieskończoną ilość ziaren ciecierzycy, żeby odkryć smak najlepszy dla WAS. Niemniej, sposób i proporcję, które Wam tu podaję mam nadzieję, że pozwolą wam iść odrobinę na skróty i znajdziecie w tym przepisie smak, który zostanie z wami na dłużej z powodzeniem omijając sklepowe półki z hummusem.

WegeBook czyli jak to się stało, że wydałam książkę

Pamiętam moment gdy ponad rok temu wracałyśmy z moją siostrą po kilkunastu godzinach wędrowania po Tatrach do naszego górskiego schroniska, a ja w którymś momencie powiedziałam, że chciałabym wydać swojego e booka z roślinnymi przepisami.

Już wtedy wiedziałam jak chciałabym żeby wyglądał i ile mniej więcej przepisów ma zawierać. Niższej ceny niż ta która teraz jest (39,99 w tym roku już nie będzie).

Kilka książek o górach po które warto sięgnąć

Ostatni czas zmusił większość społeczeństwa do pozostania w domu i sięgnięcia po książki , które czekały od miesięcy na to, by je przeczytać i przemyśleć. W moich rękach znalazło się kilka takich, które chociaż na parę godzin przeniosły mnie w zupełnie inny świat i do innej, cichej zimowej odizolowanej rzeczywistości. Kilkoma z nich chciałabym się szczególnie z Wami tutaj podzielić:

Trasa na Szpiglasowy Wierch

Rzadko mam okazję dzielić się z Wami zupełnie odmiennymi doświadczeniami, jakie można mieć podczas zdobywania górskich szczytów ( chociaż do określenia “ zdobywania” gór mam ciągle mieszane uczucia, bo dla mnie cenniejszy jest fakt przebywania w nich niezależnie od tego, na jakiej jest się wysokości). Jednak w przypadku Szpiglasowego Wierchu, miałam okazję przejść na przestrzeni roku dwa odmienne warianty trasy i postaram się z Wami podzielić tym, dlaczego ten drugi jest wg mnie bardziej warty uwagi, natomiast oczywiście zdecydujecie sami, na którą trasę lepiej się zdecydować i która ma więcej dla Was do zaoferowania.

Co zjeść wegańskiego w Berlinie ?

Berlin to jedno z miast, które niezmiennie od lat zachwyca mnie swoją energią, architekturą, przyjazną dla wszystkich infrastrukturą, czy faktem, że mimo bycia pod względem wielkości jednym z największym europejskich miast z prawie 900 mln powierzchnią, to nadal miasto którego różne części są ze sobą idealnie skomunikowane i wszędzie da się łatwo dotrzeć.

Uwielbiam gotować i odtwarzać w kuchni smaki, na które się natknęłam. Dlatego każdorazowy wypad do Berlina jest dla mnie taki cenny i jak już naprawdę przybija mnie opcja jedzenia wegetariańskiej pizzy i sałatki greckiej na mieście, to wsiadam w pociąg do Berlina i w niecałe 2h jestem w jednym z najbardziej przyjaznych miast dla wegetarian i wegan.

Kilka marek, które przeczą stereotypom

Lubię obserwować też, jak marki nie boją się wyłamywać z utartych schematów, od tego w jaki sposób można zaprezentować nową kolekcję czy po prostu faktu, jak definiują to co rozumiemy jako piękno.A to temat, który budzi we mnie od dłuższego czasu sporo pytań. Rozumiem doskonale, że każda epoka opiera się na jakiś kanonach. To one utrzymują spójny wizerunek tego, co uważamy za społecznie akceptowane i pożądane.

Kawa z Aeopressu. Prościej i lepiej się chyba nie da.

Mam wrażenie, że do dziś piłabym latte z pianką i cukrem, gdyby nie jeden przekonujący barista w Berlinie, który lata temu jak zamówiłam latte podniósł na mnie pełną dezaprobaty jedną brew i powiedział, że zrobi mi prawdziwą kawę. Miał w sobie przy tym tyle pewności siebie i przekonania o tym, że ma rację, że do dziś uśmiecham się na wspomnienie tej kawiarni w Niemczech, bo ten dzień przewrócił moje myślenie o kawie do góry nogami, a latte odeszło w zapomnienie. O dobrej kawie, w dodatku takiej którą jesteście w stanie zrobić wszędzie jest ten post.