Zero waste albo less waste.
Zero waste to najprościej mówiąc, stan w którym zdajemy sobie sprawę, że wcale nie potrzebujemy tak dużo jak nam się wydaje, a to co już mamy możemy szanować, naprawiać i starać się by po jednorazowym użyciu nie trafiło na śmietnik.
Pierwszy raz definicja “Zero Waste “ została użyta przez chemika Paula Palmera w latach 70 tych i znaczy dosłownie „zero odpadów”, „zero marnowania”. Ruch i działania, które stopniowo nagłaśniał stały się popularne w Stanach i Kalifornii około roku 2002. Parę lat temu trend też zaczął pojawiać się u nas w kraju i powoli zaczął aktywizować konsumentów, zachęcając do zadawania pytań producentom o to gdzie i jak produkowane są ich produkty oraz o branie odpowiedzialności za wszystko co konsumujemy i sposób w jaki to robimy.
Zero waste jako koncepcja dąży do tego by tak manewrować przemysłem i handlem, aby wytwarzać jak najmniej odpadów. Jak wiemy, obecnie tylko 10% materiałów złożonych głównie z plastiku jest na świecie odzyskiwanych, a proces utylizacji tworzyw sztucznych jest kosztowny, trudny i niewiele firm się jej podejmuje.
Krokiem, który decyduje o tym, że coraz więcej uwagi skupiamy na pochodzeniu naszej żywności i rzeczy którymi się otaczamy są jednak niepodważalne fakty. Takie jak np ten, że pośrodku Oceanu Spokojnego na Pacyfiku dryfuje sobie jak gdyby nigdy nic sztuczna wyspa składająca się z ton śmieci, która w 90% składa się z tworzyw sztucznych. Ekolodzy coraz częściej alarmują, że część plastiku pod wpływem słońca i innych czynników, zamienia go w tzw “mikroplastik” który część ryb i ssaków morskich bierze po prostu za plankton. Mikroplastik w ten sposób przenika do ich organizmów zatruwając organizm. Nikogo zresztą obecnie nie dziwią zdjęcia z sieci, gdzie żółwie morskie połykają krążące w wodzie plastikowe torby, czy ptaki morskie które połykają fragmenty plastiku leżące na plażach. Coraz więcej toksyn pochodzących z plastiku jest też obecnych w naszych własnych organizmach właśnie z powodu mikroplastiku w oceanach.
Chciałabym żebyście mnie dobrze zrozumieli, nie jestem żadną ekologiczną ekstremistką, która produkuje wszystko sama, mam też bardzo daleką drogę do tego, by podobnie jak znana już na całym świecie Bea Johnson mieszkająca w Kalifornii, generować tylko jeden słoik odpadów z całą swoją 3 osobową rodziną. Nie kupuję wyłącznie BIO i EKO produktów i kosmetyków, ale na tyle zainteresowało mnie już lata temu podejście i szukanie bez śmieciowych rozwiązań, że ciągle w tej kwestii czuję, że wiele się uczę, jestem w trakcie procesu i ciągłego pogłębiania świadomości w tym temacie.
Przyczyn, dla których ja i inne osoby są zainteresowane zero waste jest kilka: od ochrony środowiska i szukania możliwie najbardziej ekologicznych rozwiązań, po odpowiednią segregację śmieci i ewentualny recykling. Zgodnie z tą zasadą dążymy do zapobiegania marnowania surowców i pogłębiamy w tym temacie naszą świadomość ekologiczną. Jasne, nadal jest tak, że zjem na mieście coś nie ma nic wspólnego z eko, zdarza mi się wyrzucić jedzenie bo okaże się, że zaplątało się gdzieś w lodówce czy że kupię pod wpływem impulsu coś w sieciówce bo mi się spodoba. Jak zapomnę w lokalu poprosić o brak słomki, to nie płaczę, że kelner przyniósł mi napój ze słomką, tylko po prostu to akceptuję. Staram się jednak wybierać coraz bardziej świadomie, zgodnie z zasadami w które wierzę i wspierać firmy, które mają podobne przekonania jak ja.
Chyba najcenniejsze w podejściu zero waste jest po prostu zastanowienie się czy danej rzeczy na pewno potrzebujesz, albo czy możesz kupić ją lub wykonać w bardziej ekologiczny i przyjazniejszy środowisku sposób. Albo wykorzystać ponownie to co masz w innym celu. To co szczególnie cenne jest w zero waste to próba by rzeczy, którymi się otaczamy, nie lądowały po jednym użyciu w koszu. By to czego nie potrzebujemy, znalazło kolejnego właściciela, a to co się zepsuło starać się naprawić. Kto wie, może niebawem reszta miast na świecie weźmie przykład z japońskiego miasta Kamikatsu, które do końca 2020 ma się stać pierwszym takim miejscem na świecie, które nie generuje w ogóle odpadów.
Zanim takie praktyki dotrą w pozostałe miejsca na świecie to mam to kilka swoich sposobów by żyć bardziej zero waste:
Jedzenie. Pisałam o tym w tekście o nie marnowaniu żywności tutaj https://eatrunlove.pl/blog/2019/6/23/o-niemarnowaniu-ywnoci?rq=żywność Ponad ⅓ produkowanej żywności na świecie jest marnowana. Co zrobić żeby te liczby zmniejszyć? Planuj zakupy, staraj się kupować mniej i lepszej jakości produkty. Mroź te produkty które możesz. Jeśli wiesz, że nie skorzystasz - podziel się tym jedzeniem- np zanieś do miejskiej jadłodzielni
Staram się wybierać rzeczy, które są zapakowane w papier albo szkło. Z tego powodu wybieram zwykłe płatki owsiane, kasze, ryże i inne rzeczy, które albo mogę kupić na wagę, albo zapakowane są w papier, a nie plastikowe saszetki.
Staram się robić sama pasty na kanapki zamiast codziennie kupować coś w plastikowym opakowaniu. Zrobienie pasty z guacamole czy cieciorki blenderem zajmuje chwilę, a ja mam poczucie, że jem zdrowiej i nie generuję codziennie odpadów.
Ubrania. Temat tak długi i szeroki, że można by mu poświęcić osobny post. Kocham modę, jak większość kobiet. Ale od dłuższego czasu, zaczęłam mocno upraszczać swoją garderobę i stawiać na rzeczy lepszej jakości. Patrzę na składy, kupuję z tzw” drugiej ręki “ czy w lumpeksach. Sukienka którą mam tu na sobie kosztowała ZŁOTÓWKĘ i kupiłam ją lata temu w lumpeksie. Te rzeczy, których nie nosisz: oddaj bardziej potrzebującym, wstaw na allegro czy jakąś aukcję charytatywną. Daj im po prostu drugie życie. Podobno da się uszyć też np z dawnego t shirtu torbę na zakupy. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, nie umiem przyszyć nawet guzika więc się nie wypowiem.
Rzeczy, które się zepsuły można naprawiać. Przynajmniej spróbować. Daje to też szansę mniej popularnie obecnie zawodom jak szewc, zegarmistrz czy krawcowa, a Wy wspieracie w ten sposób często małe, rodzinne czy jednoosobowe firmy. Buty, które wam się rozwaliły, albo może zamek, który się zepsuł w kurtce czy torebce spokojnie można wymienić. Wiem, że jest z tym więcej roboty, ale może warto?
Wielorazowa torba na zakupy, materiałowe torebki na warzywa i pieczywo, kubek i termos, sztućce, czy pojemniki na wynos wielorazowego użytku, to pewnie kilka z wielu eko rozwiązań, które są wam bliskie.
Jeśli czegoś ze swojego otoczenia nie potrzebujesz: mebli które zmieniasz, przeczytane książki, czy sprzęt agd który jest Ci zbędny, popytaj wśród znajomych i rodziny; może znają kogoś kto jest w trudnej sytuacji i ułatwisz im swoim podarunkiem mocno życie. Jeśli nie- wstaw na OLX, allegro, czy inne portale.
Stare pościele, kołdry, maty do jogi, koce, karimaty zanim wyrzucisz zadzwoń do pobliskiego schroniska czy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, zazwyczaj potrzebują takich rzeczy (przy okazji ja zawsze robię wtedy zbiórkę na karmę dla zwierząt).
Jeśli masz możliwość to warto wybierać EKO produkty, czy te kosmetyczne czy te do pielęgnacji, zawsze warto je wybierać, wynika to z ich naturalnych składników, które dodawane są do produkcji.
Domowy ogródek. Niezależnie od tego czy masz wielki dom z ogrodem czy kawalerkę, na pewno jest opcja wstawienia doniczki i posadzenia jakiejś zieleniny. Szczypiorek, koperek czy roszponka to rzeczy, które często są wyrzucane z lodówek, bo niewłaściwie przechowywane więdną błyskawicznie. Podobno domowa hodowla jest łatwa. Ja się w tej kwestii nie wypowiadam bo mam fatalną rękę do roślin i usyszyłabym nawet kaktusa na pustyni. Od roślinnych zadań specjalnych jest u nas K. <3
Dziel się tym co masz. Nie tylko dlatego, że dobro wraca (w co mocno wierzę), ale podejście zero waste uczy cię przyjrzenia się temu co już masz. Jak się temu przyjrzysz, okaże się, że zawsze masz coś czym możesz się podzielić.
Mam cichą nadzieję, że takie drobne zmiany, są kierunkiem do większych przemian. Jeśli robicie coś, czym warto się podzielić w ramach Zero Waste to piszcie tu albo na facebooku tutaj https://www.facebook.com/eatrunloveblog/