_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Trasa na Kozi Wierch

Trasa na Kozi Wierch

Będąc zupełnie szczera, to jeden z tych szczytów z którym miałam największy problem, i z którym sama musiałam się zmierzyć. Nazywając rzeczy po imieniu :bałam się tam wejść. Przed rozpoczęciem naszej trasy zrobiłam oczywiście dokładny research, który utwierdził mnie w przekonaniu że to nie jest góra dla mnie i na moje możliwości. Znacie to uczucie, gdy się czegoś obawiacie i z tego powodu przeczytacie niemalże wszystkie informacje, które są w internecie i zobaczycie każdy filmik dostępny na youtubie? Ja tak mam.  (pamiętajcie, że ten wyjazd w Tatry odbył się podczas wrześniowego tripu, obecnie w górach panują zupełnie inne warunki. Każdorazowo przed wyjściem w góry należy sprawdzić warunki pogodowe, temperaturę itp).

Lubię analizować swoje obawy a potem się z nimi konfrontować, bo najczęściej okazuje się że najgorsze wydarzyło się już w moich myślach i w rzeczywistości wcale nie jest tak źle. Dokładnie tak samo było z tym szczytem. Droga na niego okazała się o wiele przyjemniejsza niż moje wszystkie wyobrażenia razem wzięte. A widok ze szczytu? Nie bez powodu Orla Perć i perspektywa, która się na nią roztacza jest uważana za jeden z najbardziej imponujących widoków w Tatrach. 


Wiem, że nie jestem mistrzem w przytaczaniu detali po drodze, ale naprawdę staram się zawierać jak najwięcej informacji, tak by łatwiej wam było podjąć decyzję na jakie miejsce w górach się zdecydować by tak jak ja, pokochać góry czystą bezinteresowną miłością. 


Ruszamy na szczyt z Doliny Pięciu Stawów. Mijamy tablicę, która informuje nas, że za 1, 5 h idąc czarnym szlakiem znajdziemy się na szczycie. Pierwszy odcinek trasy prowadzi zakosami i kamiennymi płytami, leżącymi wśród traw. Co jakiś czas odwracamy się za siebie, bo widok na leżące poniżej stawy, które lśnią w słońcu jest wart każdych przystanków.

Najtrudniejszy technicznie moment zaczyna się około 250 metrów przed samym szczytem, to tam napotkacie bardziej stromy odcinek i formacje skalne, na których momentami trzeba pokombinować żeby zręcznie je ominąć. To tu pojawia się duże głazy, przy których trzeba użyć siły, mięśni żeby je sprawnie pokonać. Trasa jest jednak dużo mniej skomplikowana niż sądziłam.

Na szczycie Koziego Wierchu oprócz nas było kilka osób. Lubię te momenty bo przeplatają się w tle kolejne rozmowy, można usłyszeć skąd każdy ruszył, gdzie się zatrzymał, jakaś pani z emocjami i wypiekami na twarzy opowiada ,że ledwo zdążyła wrócić z wyprawy na Kazbek, a już nie mogła wytrzymać bez gór i ponownie ruszyła w Tatry. 

Siedzimy około godziny na  wysokości 2179 pijąc w spokoju herbatę, jedząc kanapki i podziwiając w tle taterników zmagających się z fragmentem Orlej perci, której trudności techniczne owiane są już legendą. Wracamy tą samą trasą do naszego górskiego schroniska w Roztoce.

Pozostaje mi mieć nadzieję, że może moja amatorska miłość do gór pozwoli komuś z Was odkryć w sobie pasję. Że założycie wygodne buty za kostkę i ruszycie przed siebie przełamywać bariery w głowie, przesuwać granice zmęczenia i wysiłku. Że nie tylko uda wam się zjeść oscypka na zakopiańskich Krupówkach, ale znajdziecie dla siebie na górskich szlakach odrobinę przestrzeni i balansu, tak potrzebnego żeby złapać oddech od codzienności. 

Mam nadzieję, że ruszycie w góry przygotowani, pełni szacunku do nich i zmieniającej się pogody, mając zawsze z tyłu głowy, że jesteśmy na szlaku tylko gośćmi. Liczę na to, że spędzicie tam dobry, potrzebny czas z bliską osobą, albo w samotności bo ta czasem również jest potrzebna.

Dużo rozmawiałam z kimś ważnym dla mnie o górach, o tym jak się tam czuję, ile emocji we mnie wnoszą, mimo, że przecież robię to zupełnie amatorsko i umówmy się, nie są to jakieś trudne trasy ale takimi być nie muszą. Zupełnie w tej kwestii z nikim się nie ścigam i jadę tam zawsze na pustych bateriach nabrać dystansu i na nowo stęsknić się za światem. 

Zastanawiałam się jak zakończyć ten cykl i wtedy jako podsumowanie wyjazdu dostałam takie słowa:

“ Cieszę się, że mogłam ten czas spędzić z Tobą. Bez ciebie góry to tylko puste skały’ <3

Takiej obecności, przeżyć i emocji życzę Wam na każdym szlaku, na który się zamierzacie wybrać.

Wiem, że w sieci jest mnóstwo treści. Jeśli te którymi z Wami się dzielę przypadły Wam do gustu zapraszam Was też do obserwowania fanpage https://www.facebook.com/eatrunloveblog/

Co można robić w Zakopanem poza górami?

Co można robić w Zakopanem poza górami?

Print.Love Printy z miłości do natury

Print.Love Printy z miłości do natury