_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Małe podsumowanie tego co w 2016 było najlepsze

Małe podsumowanie tego co w 2016 było najlepsze

Jakoś zawsze tak jest, że na końcówkę roku nie mogę się już doczekać, przebieram nogami i nie mogę się doczekać kiedy nadejdzie nowe. W  nowy rok wchodzę zawsze z nową energią i mam wrażenie, że stary rok mam już zamknięty i nie ma co do niego wracać, tylko patrzeć przed siebie. Nie inaczej też było tym razem, pomijam, że nowy rok zaczęłam chora i parę dni wyleciało z niego, ale niezmiernie się cieszyłam, że zaczyna się nowy rozdział. Jednak nowe rozdziały sprzyjają zawsze podsumowaniom, stąd pomyślałam, że spróbuję streścić, to co w 2016 było najlepszego.

 

1. California Trip

Czyli największa jak dotąd podróż życia. Szalony wypełniony wrażeniami i słońcem miesiąc podczas którego zobaczyłam rzeczy o których tylko dotąd słyszałam. Kolorowe ulice, słońce, olbrzymie fale, surferzy i chyba najbardziej pozytywne miejsce na świecie z wiecznie uśmiechniętymi ludźmi. Niesamowite widoki, ocean o sile którego kilkakrotnie miałam się przekonać i słońcu które zostało na skórze jeszcze długo po przyjeździe. Totalny luz w powietrzu i na wspomnienie siedemdziesięciolatek na rolkach czy mocno starszego pana na kolorowej desce już nigdy nie użyję sformułowania że “jestem na coś za stara”. Najbardziej kolorowy, słoneczny, dobry i bezproblemowy okres w moim życiu wypełniony niesamowitymi zdjęciami na każdym kroku z inspirującymi ludźmi, których od lat szanuję i podziwiam z całego serca. Każdemu życzę takich tras do zwiedzania, tylu tysięcy kilometrów do przejechania i karmienia oswojonych wiewiórek z ręki. Stania pod najstarszymi i największymi drzewami na świecie przy których nabierasz niesamowitej pokory do sił natury. Spacerów po Big Sur czyli jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie czy zdjęciu przy budce ratowników ze Słonecznego Patrolu. Tras do biegania,  spacerów i jedzenia lodów w mojej ulubionej Venice Beach.

 

2. Wejście na 3000m

Odkąd przeczytałam książkę Hugo Badera o Broad Peak i o tym co się tam wydarzyło, wsiąknęłam w cały nurt gór i alpinizmu i pociągnęło to za sobą dziesiątki innych książek i pasję która gdzieś głęboko się uaktywniła. Oczywiście alpinistką nie byłam i nie będę i większość z nich pozostanie dla mnie nie do zdobycia, ale po przeczytaniu niej coś się zaczęło we mnie kotłować i odtąd w każde miejsce które planujemy zobaczyć na świecie, sprawdzam pod kątem tego, jaka góra w okolicy jest do zdobycia. Tym samym dzięki niebywałemu wsparciu Tomka udało nam się zdobyć piękny szczyt który góruje nad ziemią na te trzy tysiące metrów. Łatwo nie było, pobudka o 5 nad ranem, zeszliśmy z niej koło 15, a ja już zupełnie nie miałam ani sił, ani wody ani apetytu. Bolała mnie głowa, która rozsadzała mi ją jeszcze przez cały dzień i niebywale mocno miałam potrzebę zwymiotować. A jednak po wejściu na nią liczyło się tylko szczęście rozsadzające klatkę piersiową i duma, że jednak dałam radę. Góry mają tą niebywałą zdolność wydobywania z ludzi ich możliwości.

 

3. Bieganie

To ciągle skomplikowana sprawa. Mój związek z bieganiem jest burzliwy  i albo poświęcam mu się absolutnie, trenując je grzecznie i regularnie, albo tak jak teraz mam pauzę i będę musiała zaczynać od nowa. Przerwy w bieganiu nie powodują jednak tego, że je porzucam i tym sposobem w 2016 miałam dzięki niemu naprawdę rewelacyjne trasy do biegania. Zarówno kiedy biegałam w alei platanów w pobliskim parku między 200 letnimi drzewami, a kiedy podziwiałam ocean codziennie przemierzając kilkukilometrową trasę. Czy gdy po liściach nad moim ukochanym jeziorem przemierzałam sobie  moją trasę którą znam już na pamięć. Ten prosty proces zapewnia mi relax, wentylowanie myśli, uspokaja i koi kiedy tego potrzebuję. W tych chwilach jestem tylko ja, mój nierówny oddech i poczucie mocy kiedy biegniesz i wiesz, że skoro oszukałaś własne mięśnie i płuca , to jesteś już zdolna do wszystkiego.

 

4. Skok na spadochronie

Uwielbiam latać. Samoloty, awionetki, szybowiec, jestem gotowa na wszystko byle znaleźć się w powietrzu. Odkąd pamiętam marzyłam też o tym, żeby… z niego wyskoczyć. Naczytałam się tyle o swobodnym spadaniu o tych kilkudziesięciu sekundach kiedy czujesz się jak ptak szybujący w chmurach. Też tego potrzebowałam. Tej adrenaliny, tego uczucia zupełnie nie podobnego do niczego innego na świecie. Nie rozczarowałam się ani trochę, a podczas lotu miałam wrażenie jakby mi ktoś powietrze na nowo w płuca wprowadził i że dopiero teraz naprawdę oddycham. Emocje zupełnie niepodobne do wszystkiego co znam i trochę przeczące logice. Przy tym chmury widoczne zza okna samolotu, a poza nim to zupełnie inne doznania. Czasami jak chcę sobie przypomnieć to uczucie to zamykam oczy i przypominam sobie moment kiedy siedzieliśmy przy otwartych drzwiach na krawędzi samolotu, a ja widziałam pod sobą tą piękną przerażającą 4 km otchłań. Najszybciej i najpiękniej wydane pieniądze w moim życiu:)

 

5. Publikacje

Od lat nasze życie jest w każdej możliwej chwili wypełnione zdjęciami które oboje robimy. Nie bylibyśmy tym kim jesteśmy i może w ogóle byśmy się nie poznali gdyby własnie nie zdjęcia. To nasza pasja która nas scala, przez którą mamy wspólne plany i nadzieje i która nadaje sens wszystkiemu co robimy. W tym roku udało się kilka naszych materiałów zdjęciowych opublikować, za co serdecznie dziękuję redakcjom i ekipie która brała udział przy tworzeniu ich.

 

6. Karkonosze

Drugi raz w przeciągu roku wracamy tam i utwierdzamy się w przekonaniu, że jest w tych górach coś bardzo kojącego. Rok temu byliśmy w okolicach Szklarskiej, tym razem trafiliśmy w okolice  Karpacza i Skalnego miasta w Czechach .To co nas przekonuje w nich, to natura w najczystszej postaci, wspaniałe miejsca do zdjęć, cisza i powietrze które szczelnie wypełnia pozytywną energią płuca. Wędrówki wśród drzew i skały w których próbujesz dostrzec inne formy niż te które widzisz i które są najbardziej oczywiste.Doskonałe miejsce żeby naładować baterie, złapać trochę energii wśród natury i oczyścić umysł.

 

7. Wegetarianizm który zmierza do weganizmu

Odkąd parę lat temu przestałam jeść mięso nie wiedziałam, że tak to ukształtuje moje poglądy i zmieni zarówno mnie jak i moją kuchnię. Nie wchodząc w ideologiczne pobudki, cieszę się, że dzięki temu poznałam świetną Martę Dymek i po raz drugi byłam na jej wegańskich warsztatach i nauczyłam się tam robić najbardziej bajerancką zapiekaną cukinię wszechczasów. Odkrywam przez to w najodleglejszych zakątkach świata wegetariańskie knajpki czy to na przedmieściach Los Angeles czy Venice, czy kolorowych ulicach Berlina. Zmusza mnie to czasem do poszukiwań nowych miejsc, czy składników ale nagrodą za to jest próbowania zupełnie odjechanych, nowych smaków. Chciałabym, żeby moje pożywienie nie miało złego wpływu na środowisko i by tą ideę podzielało jak najwięcej osób.

 

8. Podróże małe i duże

Jedno jest pewne. Podróżuje stanowczo za mało w stosunku do tego ile bym chciała, ale to już w tym roku zacznie się zmieniać. Nie będę na nic czekać, tylko zmieniam priorytety i szykuję już walizki:) a tak serio, moja życiowa góru Martyna Wojciechowska powiedziała kiedyś coś co stało się moją mantrą, którą powtarzam jak tajemnicze zaklęcie” Ja wiem tylko tyle, że dopóki podróżuję czuję że żyję”. Mam zupełnie tak samo i może nie zawsze są to wielkie ekspedycje, a często podróże nad nasz piękny Bałtyk czy polskie góry, ale w momencie w którym mam już spakowaną torbę i siedzę w pociągu albo samochodzie to mój umysł przestawia się na zupełnie inny tryb. Trochę takich wypadów w 2016 było:)

 

9. Wszystko poza

To nie był łatwy rok, ani dla mnie ani dla ludzi z mojego otoczenia. Wypełniony pewnymi stratami, po których jednak trzeba otrząsnąć się i ruszyć dalej. Wypunktowałam rzeczy które były dla mnie ważne, nie ma tu jednak ludzi którzy za nimi stoją. Oni wiedzą jednak czytając go, że jestem niesamowicie wdzięczna że ich mam i za to co robią.

Frytki z Batatów

Frytki z Batatów

Gdzie w Warszawie warto zjeść (i napić się przepysznej kawy)

Gdzie w Warszawie warto zjeść (i napić się przepysznej kawy)