_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Gdzie w Warszawie warto zjeść (i napić się przepysznej kawy)

Gdzie w Warszawie warto zjeść (i napić się przepysznej kawy)

W tym mieście bywam zdecydowanie rzadziej niż bym chciała i za każdym razem opuszczam je z poczuciem, że zabrakło mi czasu, bo gdybym miała go więcej na pewno zahaczyłabym jeszcze o kilka fajnych miejsc z mojej listy do zobaczenia i spróbowania.

Nie inaczej było też tym razem, zaszliśmy w kilka miejsc, o których już wcześniej słyszałam świetne opinie i nie raz podziwiałam ich klimatyczne wnętrza na Instagramie (swoją drogą to już się robi moim małym rytuałem, że przed wyjazdem gdzieś sprawdzam sobie po tagach najbardziej klimatyczne miejsca w danym mieście, żeby  mieć stworzoną mapę miejsc, do których chcę zajrzeć. Też tak macie?:) Chodząc po nich zazdrościłam wszystkim warszawiakom, że mają takie skarby u siebie na  co dzień. Czym mnie ujęły? I czy wróciłabym tam jeszcze raz?  Oto moja lista top trzech zupełnie innych lokali, na których myśl uśmiecham się do tej pory.

Charlotte http://bistrocharlotte.pl 

To jedno z moich ulubionych miejsc na mapie Warszawy. Obowiązkowe za każdym razem jak tam jestem i stało się moim porannym warszawskim rytuałem, że od ich kawy i crossaintów zaczynam dzień i nie bez przyczyny zawsze jest udany. Ten położony na najsławniejszym warszawskim placu (i najbardziej hipsterskim miejscu Warszawy) na placu Witosa z pojedynczego rodzinnego lokalu, rozrósł się na szczęście dla nas wszystkich  na kilka większych polskich miast. I cudownie, bo Charlotte to miejsce magiczne w swej prostocie. Pamiętam gdy jakiś czas temu gdy przeczytałam o nich artykuł w jakimś polskim magazynie i już wiedziałam, że to będzie jedno z takich miejsc w których wchodzisz i dobrze się czujesz. Nie pomyliłam się ani trochę. Z założenia właścicielek lokal miał być przyjemny, z dostępnymi dla wszystkich cenami, prostą przepyszną kuchnią inspirowaną Francją i zapachem świeżo wypieczonego chleba wiszącym delikatnie w powietrzu.

Zaraz po wejściu do Charlotte wzrok przykuwa ogromny drewniany stół pośrodku lokalu , na którym zawsze w wielkim wazonie są przepiękne, świeże kwiaty. Stół na kilkanaście osób , przy którym nierzadko siadają w porze lunchu zupełnie obce sobie osoby. Podczas naszego ostatniego późnego sniadania przy naszym siedziało dwóch eleganckich gości w garniturach rodem z “Suits”, popijających espresso, jakieś chichocące nastolatki, i zapatrzona w siebie z bezgraniczną miłością para, a w zupełnie innym miejscu lokalu elagancka pani zaczynała dzień lampką wina. Oto właśnie całe Charlotte w pigułce. Lokal jest jasny, industrialny, z ogromnymi oknami które wpuszczają z zewnątrz mnóstwo światła. Pijąc kawę możesz obserwować jak w otwartej na lokal piekarni, piekarze wypiekają pyszny chleb. A wyluzowana, wydziarana obsługa uwija się między stolikami. Jest przyjemnie, domowo a gdy na stole ląduje śniadanie które zamówiłam, nie mam już w ogóle żadnych pytań czemu to miejsce ściąga takie tłumy.

Za kilkanaście złotych można zjeść kilka rodzajów pieczywa (które tak jak wspomniałam wypiekane jest zaraz przy tobie, na naturalnych recepturach i zakwasie, bez ulepszaczy i z najlepszą na świecie chrupiąca skórką od chleba która pamięta się z dzieciństwa ) podane z naturalną robioną specjalnie dla Charlotte marmoladą  i dżemami, a tym co już zupełnie skradło moje serce była absolutnie pyszna biała czekolada, podana w wielkich słoikach z drewnianą szpatułką, która wędruje od stolika do stolika. Część ludzi obrusza się na tą myśl że to niehigieniczne i że siedzenie z obcymi ludźmi przy stole mija się z celem bo nie zapewnia intymności. A ja uśmiecham się na tą myśl i nie mogę się doczekać kiedy znów usiądę przy tym wielkim, uginającym się od rąk i jedzenia stole, który widział tyle rozmów i pysznego, domowego chleba.


 

Krowa Żywa http://krowarzywa.pl

Jeśli po pysznym śniadaniu w Charlotte zgłodniejecie, nie ma lepszego miejsca w Warszawie na burgery niż to. Wcześniej słyszałam legendy o ich burgerach, smaku a przede wszystkim wielkości, ale stwierdziłam, że póki nie spróbuje, nie uwierzę. Wpadliśmy tam mocnym wieczorem, chwilę przed zamknięciem, niesamowicie zmęczeni i głodni bo cały dzień lataliśmy po Warszawie załatwiając różne sprawy. Pierwsze co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło to mega przemyślany design w lokalu i na zewnątrz oraz jego oszczędna estetyka. Świetne, graficzne logo przykuwa uwagę z zewnątrz, a minimalistyczny wystrój lokalu robi świetne wrażenie. A robi się tylko lepiej gdy patrzysz na menu lokalu i widzisz zupełnie nieprzeciętne rzeczy.

Masz ochotę na jaglanexa albo cieciorexa? Są w menu na stałe a oprócz tego sezonowo wjeżdzają inne smaki. Bo to co mnie zachwyciło w ich burgerach to to, że są przygotowane z naturalnych, pełnowartościowych składników z uwzględnieniem wartości odżywczych. Serwują też w zależności od pory roku różne sezonowe smaczki, zgodnie ze swoją ideą do szanowania natury i zwierząt. Zjesz tam wegańsko, pysznie i milion razy zdrowiej niż w jakiś sieciówkach, a zupełnie rozsądne ceny nie zrujnują twojego portfela i figury. Najtańszy burger jest w menu za 12, inne dochodzą do 15 zł, ale otrzymujesz za to zupełnie niestandardowy rozmiar burgera wielkości swojej głowy. Cieszą mnie niezmiernie takie miejsca i radują serducho bo lubię mieć świadomość, że moje pożywienie zupełnie nie zaszkodziło ani naturze ani żadnym istotom. Naiwne?  Może i tak ale za to jakie pyszne! Spokojnie mogą wpadać zatwardziali mięsożercy, bo kotlety które serwują w krowie żywej są po prostu mega zacne. Do tego proponuję shot z pokrzywu który można dostać u nich w lokalu i życie nagle po takim posiłku robi się piękne.


 

Odette http://odette.pl

Specjalnie zostawiłam Odette na koniec tego posta. Zostawiłam ją celowo bo jest swoistą wisienką na torcie. Trafiliśmy tam dzięki Sebastianowi, któremu od miesięcy nawijałam jak bardzo zachwyca mnie to miejsce, bo widziałam setki zdjęć w internecie  i że absolutnie marzę o którymś z ich deserów. Dlatego gdy trafiliśmy tam któregoś dnia zupełnie straciłam głowę bo czułam się jakbym nagle zobaczyła w jednym miejscu wszystkie cukiernicze cuda w rzemieślniczym wręcz wydaniu.

Zdecydowanie to co przesądza o sukcesie Odette i tym, że zakochamy się w tym lokalu od pierwszego spojrzenia jest jego wygląd. Przeszklone okna z każdej strony, miedziane wykończenie i dbałość o każde detale gwarantują, że siedząc w wygodnych pastelowych fotelach przepadniemy pijąc mieszankę ich aromatycznych herbat. Połączenie czerni na ścianach, biało-szarej ceramicznej podłogi i wysublimowane dodatki jak okrągłe lustro, które odbija idealnie detale lokalu tworzy niesamowicie gustowne miejsce. Gustowne i eleganckie, ale takie w którym czujesz się absolutnie swobodnie i nieskrępowana, co na pewno jest zasługą przesympatycznych pań w lokalu. Siedząc w fotelu możesz podejrzeć pracę cukierników, bowiem za przeszklonymi drzwiami odbywa się magia której póżniej jedząc deser jesteś świadkiem. Białe, ascetyczne miejsce bardziej przypomina jakiś alchemiczny gabinet niż cukiernię, co jeszcze bardziej nakręca wyobraźnię. Więc gdy nasycisz już tak jak ja oczy całym ich wysublimowanym wystrojem i idziesz wybrać nagrodę dla siebie w postaci deseru to gwarantuje Ci, że czegoś takiego nie widziałaś.

Absolutnie idealne kształty, bajeczne formy i precyzja to pierwsze rzeczy które przychodzą mi do głowy widząc je pierwszy raz. A gdy próbuję pierwszych deserów rozumiem już czemu do swoich wyrobów używają tylko najdroższych i najlepszych gatunkowo składników jak najlepsza na świecie czekolada Valrhona. Spróbowaliśmy kilku deserów, których nazw teraz oczywiście nie pamiętam, ale kto by się tam tym przejmował?  Ważne że ich smak nie do porównania z niczym innym i te małe, subtelne cukiernicze dzieła sztuki w połączeniu z najwyższej jakości herbatą zostaną ze mną na zawsze <3

Małe podsumowanie tego co w 2016 było najlepsze

Małe podsumowanie tego co w 2016 było najlepsze

Lazy morning

Lazy morning