House of Small Wonder
Od dłuższego czasu jest tak, że zawsze przed wyjazdem w jakiekolwiek miejsce robię sobie mapę miejsc, które mnie zachwyciły na Instagramie (tak, od ponad dwóch lat Instagram stał się moim absolutnym drogowskazem jeśli chodzi o mapę miejsc na świecie do zwiedzania). Nie inaczej było też tym razem. Widziałam to miejsce na setkach zdjęć podziwiając jego absolutnie nietuzinkowy charakter i już miałam w głowie plan, że w najbliższych miesiącach wybierzemy się ponownie do Berlina zobaczyć to niezwykłe miejsce.
To kawiarnia położona na Johannisstraße 20, ściąga do siebie tłumy w porze śniadań i lunchu. My trafiliśmy tam w godzinach śniadaniowych, w najbardziej romantyczny dzień w roku czyli 14 lutego w walentynki. W dodatku trafiliśmy tam w idealny moment, bo słońce perfekcyjnie oświetlało ten niesamowity lokal. Takich miejsc nie spotyka się zbyt często.
Otwierasz drewniane drzwi i widzisz jeden z najpiękniejszych lokalowych widoków, jakie w życiu miałaś przed oczami. Piękne, pokręcone drewniane schody, oplatanych masą roślin, kolorowy dywan rzucony niedbale przed i masa niesamowitych dodatków. Mnie urzekła w szczególności genialna tapeta w roślinny motyw i szczerze zastanawiam się nad przeniesieniem jej motywu do domu choćby w formie dużego roślinnego plakatu bo ten zielony motyw totalnie mnie zaczarował. Jeśli dodasz sobie do tego świetne ciepłe oświetlenie, lustra i piękne dodatki to już wiesz jaki widok miałam przed oczami. Wchodzimy po tych bajecznych schodach a na górze czeka jeszcze większe zaskoczenie.
Wielka drewniana oranżeria w wiktoriańskim stylu, oto co pierwsze przyszło mi do głowy. Berlińskie lokale mają w swoim wystroju niesamowitą lekkość, nie są tak zupełnie sterylne i nudne jak to co niestety większość nas spotyka po przekroczeniu drzwi knajp. W tej kawiarni widać było w wystroju fantazję i lekkość w wyborze dodatków. Jasne, że takie miejsca nie będą podobać się wszystkim, ale ja szczerze żałuję że w Polsce jeśli chodzi o wystrój w lokalach jest tak zachowawczo. W House of Small Wonder czułam się po wejściu na górę jakbym przekroczyła próg jakieś dawnej baśni. Drewniana skrzypiąca podłoga, wielkie kolorowe okna, stare parapety, roślinny motyw tapety z dołu lokalu, wszystko pięknie wypełniło tą przestrzeń. Zupełnie niestandardowe rozwiązania od razu pobudziły moją wyobraźnię na tyle, że zamarzyłam by kiedyś w takim miejscu robić jakąś sesję zdjęciową. Kto wie? Przecież to tylko 160 km od Szczecina:)
Ale na wystroju się nie kończy. Jak wspomniałam można tam w całkiem rozsądnej cenie zjeść bardzo smaczne śniadanie. W menu tosty, croissanty, sałatki i oczywiście sałatki owocowe. U mnie wybór padł na ciepłego croissanta, sałatkę owocową i coś co miałam okazję spróbować pierwszy raz w życiu czy Matcha latte. Obłędnie zieloną, kremową i której smaku na początku nie mogłam do absolutnie niczego sobie podporządkować. Smakowała odrobinę morskimi glonami, trawą a ożywiała równie mocno jak kawa. Zupełne zaskoczenie dla moich kubków smakowych, ale na pewno wejdzie na stałe do mojej diety i na jej bazie powstanie jeszcze niejeden post na bloga. Zamawiając tego typu śniadanie spokojnie zamkniecie się w 10 euro.
Nie dziwi mnie po wizycie popularność tego miejsca na mapie gastronomicznej Berlina. Lokal był pełen jak przyszliśmy, jak wychodziliśmy z niego nic się nie zmieniło, ludzie mieszali się cały czas; wchodzący z wychodzącymi. Więc jeśli masz ochotę posiedzieć i zjeść w pięknym miejscu pełnym roślin, światła, drewna i w cudownej, lekkiej atmosferze, to na tą chwile nie znam lepszego miejsca niż ta wiktoriańska dżungla przy Johannisstraße.
Jak mówią sami właściciele:
Why the name House of Small Wonder?
Because everyday life is not about the big wonders, its about the small wonders that make things just a little more pleasant.