Pieczone ziemniaki z avocado
Nie są tak fotogeniczne jak słodkie bataty, o których pisałam tutaj... Traktowane trochę u nas po macoszemu i jako absolutna smutna konieczność polskiego klasycznego obiadu.
Ugniecione, starmoszone i służące głównie jako dodatek, rzadko wydają się na tyle atrakcyjne by uczynić z nich główny aspekt dania.
Przylgnęła do nich sława tuczących i mocno kalorycznych. Nic bardziej błędnego, bez kalorycznych dodatków nie tuczą, są natomiast cennym źródłem witamin i minerałów. Zawierają witaminy z grupy D,C, oraz magnez, potas, fosfor.
Ja osobiście uwielbiam ich obłędny smak, gdy jeszcze mega gorące wyciąga się je z ogniska i je się je palcami, z mocno spieczoną skórką .Tymczasem gdy za oknem minusowe temperatury nie zwiastują szybkiego siedzenia przy ognisku i jedzenia tych ziemniaczanych pyszności, mam dla was sposób na przywołanie smaków lata pod koniec naszej szarej zimy.
Składniki:
-2 kg surowych ziemniaków
-ulubione zioła
-parę łyżek oliwy z oliwek
-koniecznie świeże gałązki rozmarynu
Ziemniaki bardzo dokładnie myjemy, osuszamy (absolutnie nie obieramy ze skórki), kroimy w paski co 2 mm nie przecinając skórki do końca. Smarujemy delikatnie oliwą i ulubionymi ziołami. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia tak by nie stykały się ze sobą i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około godzinę.
Jako dodatek użyłam do nich świeżych dojrzałych avocado, które wydrążyłam, w to wbiłam jajko (odlałam z każdego ponad połowę białka), posypałam pieprzem cytrynowym i na 15 minut do piekarnika. Po upieczeniu posypałam zapieczone avocado moim ulubionym ostatnio dodatkiem czyli aromatyczną czarnuszką.
Po upieczeniu ziemniaki smakują obłędnie. Delikatnie spieczona, chrupiąca skórka, mokry środek i aromat pieczonej bulwy. Pycha!