Muzeum Polin
Planowałam zobaczyć to miejsce od momentu kiedy kilka miesięcy temu zobaczyłam pierwsze zdjęcia budynku. Nie mogłam sobie wymyślić do tego lepszej okazji i towarzystwa niż miałam podczas mojego ostatniego pobytu w Warszawie. Do pociągu powrotnego do Szczecina miałam kilka godzin, a w perspektywie piękny i zimowy spacer z fotografem www.robertdanieluk.com, a przede wszystkim szalenie inteligentną osobą, która zna wszystkie najpiękniejsze zakamarki warszawy i jej tajemnice (szczególnie te postsocjalistyczne!). Któż inny zabrałby mnie w ramach ciekawostki na taras widokowy… komunistycznej i będącej żywym reliktem komunistycznego układu i estetyki Hali Mirowskiej, którą miałam okazję podziwiać z jej socjalistycznego balkonu z najbardziej fotograficznym Społemem świata.
Że oboje z Robertem jesteśmy mocno czuli na sztukę i jej wszystkie muzy, oboje od dłuższego czasu chcieliśmy zobaczyć to architektoniczne cudo. Muzeum Polin zostało zaprojektowane przez fińskiego architekta Rainera Mahlamakiego. Jego projekt został wybrany z ponad 100 zgłoszeń w konkursie architektonicznym i będąc w środku nikt się nie dziwi werdyktowi jury. Muzeum ma tak niesamowitą konstrukcję i bryłę, że pierwsze w co wprowadza to zachwyt, a następnie osłupienie. Muzeum znajduję się w śródmieściu Warszawy, w dzielnicy Muranów i na stałe wpisało się już w krajobraz dzielnicy, przełamując swoją niebagatelną formą monotonię pozostałych budynków. Futurystyczny, o mocno geometrycznych akcentach , skąpany w szarościach i słońcu które wlewa się przez frontowe okna. Monumentalny, wielki projekt przypominający w środku wielopokoleniową słoneczną jaskinię, w innych fragmentach z kolei przypominający minimalistyczny pokład statku kosmicznego. Z zewnątrz został obłożony szklanymi panelami w łacińskie i hebrajskie słowo: Polin.
To wymieszanie form i materiałów w budynku robi piorunujące wrażenie. Przez kilkunastometrową, zamierzoną szczelinę w głównej części budynku przez ścianę z okien wpada niesamowita ilość światła i energii, która rozświetla to miejsce. Ma też symbolizować pamięć o narodzie, który przez setki lat stanowił integralną część naszego społeczeństwa i kultury. Projekt ten miał stać się jednym z rozpoznawalnych symboli współczesnej Warszawy, jednocześnie pamiętając o jego głównej roli: w jego wnętrzach miała być opowiedziana ponad 1000 letnia historia narodu żydowskiego.
Już wejście do głównego holu połączonego wąskimi mostami w kontrastującym do otoczenia białym odcieniem, z falującymi ścianami w odcieniu piaskowym , sugeruje że przekraczamy miejsce nietuzinkowe, którego multimedialna historia wewnątrz muzeum, dorównuje pięknem jego powierzchowności. Przypomina piaskowy wąwóz, pełen religijnych przesłanek i przypisów.
Nadana mu w 2013 nagroda roku za najlepszy architektoniczny projekt, nie budzi wątpliwości chyba nikogo, kto miał szansę znaleźć się w jego wnętrzu.
Koniecznie do zobaczenia w Warszawie, wstęp 25 zł, warto zarezerwować sobie na całość wystawy z minimum trzy godziny, żeby na spokojnie prześledzić tysiącletnią historię narodu żydowskiego i na spokojnie podziwiać piękno tego nietuzinkowego, skąpanego w świetle budynku.