_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Welcome to the jungle

Welcome to the jungle

Każdy potrzebuje kontaktu z naturą w tej najlepszej, zielonej postaci. Najlepiej w towarzystwie promieni słońca na twarzy i ciepłych temperatur. Można spakować walizki, wrzucić strój kąpielowy i poszukać tanich lotów do Tajlandii, gdzie obecnie temperatury oscylują w granicach 35 stopni co pozwoli cieszyć się doskonałą pogodą. Również podczas naszego pobytu w Kalifornii, gdzie obecnie od paru lat panuje susza, zwróciłam uwagę że pomimo słońca i super temperatury, brakuje tam zieleni.

A ponieważ ostatnie dni nie zostawiają złudzeń. Polska zima rozszalała się u nas na dobre. W niektórych miejscach w Polsce śnieg już leży grubą warstwą, temperatury zjechały do minusowych, a dzień kończy się średnio o 15.50. Niedługo na parę tygodni wszystko przykryje warstwa białego puchu i mrozu. Taki stan lekkiej hibernacji zostanie z nami niestety przez dłuższy czas.

W idealnym świecie zapewne każdy przy braku słońca rezerwowałby bilety i ruszał w podróż. Ale co z tymi, którzy na wakacje muszą jeszcze trochę poczekać a potrzebują naładować pozytywnymi wrażeniami baterie?  Którzy chcą złapać trochę witaminy D i zrelaksować się wśród natury? Jest na to sposób!

Wbiegłam w to miejsce przypadkiem. Dosłownie. Byłam wtedy na kilka dni w Poznaniu i codziennie wybierałam inną trasę do biegania. W którymś momencie zobaczyłam metalową, pięknie wyrzeźbioną bramę Parku i po chwili już cieszyłam oczy jednym z najładniejszych miejsc w jakich miałam okazję biegać. Piękna roślinność,  biała muszla koncertowa z kilkudziesięcioma siedzeniami dla widzów. Zabytkowy park, który pielęgnowany jest od XIX wieku zachwyca zadbaną roślinnością i kilkoma rzeźbami które znajdują się na jego terenie. Na trasie 7,2 hektarów zieleni jest więc na co patrzeć podczas biegu. W tym magicznym miejscu biegałam koło zadbanych ogrodów, stawów utrzymanych w angielskim stylu a za zakrętem witały mnie a to tropiki a to inne cuda. To było to. Dosłownie wbiegłam do Palmiarni w Poznaniu.  

Obiecywałam sobie już kiedyś że muszę ją zobaczyć a za każdym razem jak byłam w Poznaniu, to miałam akurat ważniejsze sprawy. Efekt był więc taki, że pierwszy raz znalazłam się tam zupełnie przypadkiem i dosłownie wbiegłam tam podczas trasy, obiecując sobie, że następnym razem zobaczę to miejsce z dużo większym spokojem.

Tak też było, kolejne wizyty w tym najbardziej zielonym zakątku Poznania za każdym razem napełniały mnie takim samym spokojem i zachwytem nad ich roślinnością. Palmiarnia Poznańska znajduje się bowiem centralnie pośrodku parku Wilsona i idealnie dopełnia go architektonicznie. Wyłania się z daleka jak przeszklona bryła, na metalowym szkielecie po którym pną się w górę setki gatunków roślin. Zresztą liczby mówią same ze siebie, 4600 m2 powierzchni, czyni ją największą w Polsce tego typu obiektem i jednym z największych w Europie. A zgromadzonych ponad 1000 gatunków roślin na jej terenie pozwala nacieszyć oczy naturą. Mi nacieszenie się jej zbiorami każdorazowo zajmowało koło dwóch godzin. Wyciszałam się tam zaraz po przekroczeniu jej terenu i znikałam w zielonych alejkach z głowa zadarta wysoko do góry by dojrzeć wszystkie egzemplarze a słońce sączące się  na twarz przez szyby podtrzymywało idealną temperaturę. Macie trochę czasu wolnego będąc w Poznaniu? Wybierzcie się z dworca, kupcie sobie po drodze pyszną kawę, pochodźcie albo pobiegajcie po tym niebanalnym zabytkowym parku i nie zapomnijcie zajrzeć do wypełnionej zieloną egzotyczną roślinnością palmiarni. W parę minut znajdziecie się w zupełnie oderwanym, spokojnym i egzotycznym świecie,

Gdzie w Poznaniu warto zjeść

Gdzie w Poznaniu warto zjeść

Warsztaty z Jadłonomią

Warsztaty z Jadłonomią