_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

O niemarnowaniu żywności

O niemarnowaniu żywności

Ten temat siedzi we mnie od dawna. Gdzieś na instagramie nieśmiało zaczynałam ten wątek, ale tak naprawdę nie podejmowałam głębszej dyskusji na ten temat. Uznałam jednak, że tak istotną kwestię trzeba poruszać, roztrząsać, szukać rozwiązań i namawiać jak najwięcej firm i ludzi do tego, żeby coś w tej kwestii zmienić.

Kiedyś przeczytałam, że jak nie możesz zmienić świata, to zmień swoje podejście i coś w tym zdaniu jest. Wszystko zaczyna się od świadomości. Może jest we mnie odrobina szaleństwa z moją wiarą w to, że świat można zmieniać. Może to właśnie rozsądek każe mi wierzyć w to że wybory które podejmujemy każdego dnia wpływają na decyzje firm i kształtują nasze życie jako konsumentów.

Podstawowy problem który nasuwa się już na samym początku tkwi w samym nazewnictwie. W naszej świadomości samo słowo “jedzenie” czy “żywność” zastąpiliśmy słowem “produkt”, które zupełnie ściąga z nas odpowiedzialność jaką mamy jako konsumenci. Przecież dziś żeby zrobić obiad większość z nas nie musi iść na podwórko żeby zarżnąć świnię czy wydoić krowę. Większość z nas idzie do sklepu żeby kupić produkty mleczne, mięsne, roślinne czy inne. Teoretycznie zatem nie mamy wpływu na cały proces produkcji, nie ponosimy odpowiedzialności bo przecież tylko “kupujemy” a potem konsumujemy. A definicja produktu wg Wikipedii jest naprawdę szeroka i wszystko co znajdziemy na półkach i rynku możemy w większości pod nią podpiąć.

“Produkt – każdy obiekt rynkowej wymiany oraz wszystko, co może być oferowane na rynku. Produktem może być dobro materialne, usługa(profesjonalna), miejsce, organizacja bądź idea.”. Wikipedia.

Jedzenie stało się produktem. Nie musimy w większości osobiście go wytwarzać, ponosić odpowiedzialności czy dbać o nie. Kupujemy, konsumujemy, a często po prostu wyrzucamy. Jesteśmy zupełnie odsunięci i odizolowani od całego procesu produkcji jedzenia przez co nie zawsze pamiętamy jak istotny i wartościowy jest to proces.

Znacie takie powiedzenie : “Spróbuj patrzeć szerzej? “. No to spróbujmy:

  • W skali światowej wartość wyrzucanego jedzenia to ponad 750 mld dolarów.

  • Kolejną konsekwencją wyrzucania żywności i jej rozkładu jest fakt, że do atmosfery trafia w ten sposób 3,3 miliarda gazów cieplarnianych, co w dużej mierze odpowiada za globalny efekt ocieplenia klimatu.

  • Szacuje się że około 27 % terenów uprawnych jest marnowanych ( a tereny te trzeba nawodnić, zagospodarować, zużywając ogromne zasoby naturalne) po to by wyprodukować jedzenie, z czego 1,3 mld ton jedzenia jest wyrzucana na całym świecie.

Pierwszą osobą, która najmocniej żyje w duchu #foodrespect i #zero waste dokładnie odkąd pamiętam jest… moja babcia. Pierwsze wspomnienia i słowa które mam z nią związane, które we mnie zasiała od małego dziecka to: nie marnuj jedzenia. Jak całe pokolenie wychowywane w biedzie związanej z drugą wojną światową i tym, co się po niej działo na polskich wsiach, babcia od zawsze szanowała jedzenie. Pamiętam jak magicznie smakował chleb, czy też z lekkim przerażeniem wspominam zupę gotowaną na ozorkach czy smażonych podrobów (bo nic z kurczaka nie może się zmarnować), żeby już nie wspominać o smażonym świńskim ogonie, który przerażał mnie samym swoim widokiem.

Czego wtedy nie rozumiałam, a dziś szanuję, to to że zasada w kuchni babci była prosta: nie marnujemy. Pamiętam doskonale jak zaglądałam pod pokrywkę garnka ile zostało ziemniaków z obiadu, bo wiedziałam, że babcia następnego dnia wyczaruje z tego przepyszne kopytka. Naturalne dla mnie było to, że to co zostaje z obiadu, wykorzysta się w jakiejś innej formie. To czego nauczyłam się od niej w najprostszej postaci jest teraz poruszane na światowych konferencjach odnośnie zapobieganiu marnowania żywności.

Gdy ostatnio próbowałam wytłumaczyć babci, że to obecnie poważny problem, że politycy, wpływowe osobistości na całym świecie starają się ten temat nagłośnić, babcia Henia z charakterystyczną dla siebie mądrością skwitowała “No to po co wyrzucają?” No właśnie, no po co. Jak wejdzie się w temat głębiej, to paradoks goni paradoks. Chyba największy to ten, że obecnie produkowane jest jedzenie dla 12 mld ludzi. Po co? ⅓ tego co zostało wyprodukowane, wiadomo że wyląduje w koszu. Wyobrażacie sobie? Średnio 33 % z każdej kategorii: czyli mięsa, warzyw i owoców, oraz pieczywa wyląduje w koszu, nigdy nie trafiając na nasze talerze. Globalnie produkujemy obecnie o wiele więcej jedzenia, niż jesteśmy w stanie zużyć i przetworzyć. Produkcja zdecydowanie przekroczyła obecnie nasze zapotrzebowanie na nie. Obłęd? Przy fakcie, że na świecie mimo ilości pożywienia które jest w ciągłym obiegu, nie wpływa na to że ponad 50 mln ludzi dalej cierpi głód, a drugie tyle różną formę niedożywienia.

Żebyście nie sądzili, że próbuje się wybielać, że problem nie dotyczy mnie, bo miałam takie świetne wzorce, to niestety, ale należę do tej grupy ludzi i wspieram te niechlubne sondaże, w których niestety jedzenie jest wyrzucane. Żeby zobrazować wam problem i skalę tego to wg raportu Forbesa, w Polsce wyrzuca się średnio 235 kg jedzenia rocznie na osobę. To daje nam mało zaszczytne piąte miejsce w rankingu państw UE w ilości marnowanego jedzenia. Rocznie to około 9 mld ton jedzenia, które ląduje na śmietniku. Owszem, przez to, że zaczęłam temat poznawać i zgłębiać marnuję go mniej, co nie zmienia faktu, że nadal ma to miejsce.

Jedną z najgłupszych, przysięgam najgłupszych rzeczy jakie zdarza mi się w życiu usłyszeć to zdanie :” Po co to robisz, świata nie zmienisz”. Otóż moi drodzy, zmienia się. Zmienia się go każdego dnia dziesiątkami wyborów, które dokonujemy. Tym na poziomie sklepu, gdy ładujemy bez opamiętania kolejne niepotrzebne rzeczy do wózka i których później nie zdążymy użyć, tym jakie produkty kupujemy i konsumujemy. Ile jedzenia ląduje w koszu dlatego, że nie umiemy go przechowywać, przyrządzać czy po po prostu kupiliśmy pod wpływem chwili, nie zastanawiając się czy naprawdę tego potrzebujemy.

Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, sama też popełniałam błędy, ale wrodzona ciekawość pcha mnie poza pozorny komfort, którymi otaczają nas firmy ze swoimi produktami. Mamy prawo pytać co jemy, mamy prawo decydować co i jak kupujemy. Bierzmy też po prostu odpowiedzialność za swoje wybory, w tym te zakupowe. Jest kilka rzeczy, dzięki którym możemy spowodować, że jedzenia po prostu będziemy wyrzucać mniej. Ciągle jestem przekonana, że kluczem do zmian  w wielu dziedzinach jest po prostu ŚWIADOMOŚĆ i że wiele rzeczy wynika nie ze złej woli ludzi, a z faktu, że po prostu o tym nie wiedzą.

Mam nadzieję, że te kilka rzeczy które wam tu napiszę, ułatwią wam kwestie przechowywania, zakupów, czy podejmowania decyzji gdy już naprawdę nie macie szans zużyć jedzenia, a nie chcecie go wyrzucić na śmietnik. Przekopałam się przez dziesiątki artykułów, fragmentów książek, więc jeśli dzięki temu, że włożyłam w powstanie tego tekstu mnóstwo własnego czasu, ktoś z was dowie się czegoś nowego, a przez to część pożywienia nie trafi na śmietniki, to będzie dla mnie największą nagrodą:

  • Przed zakupami sprawdź co masz w lodówce i w schowkach zerkając na terminy ważności. Może okaże się, że nie wiedziałaś, że w szafce ukrytych jest jeszcze kilka opakowań, których nie byłoby możliwości użyć w terminie? Zastanów się jakie produkty u Ciebie w domu wyrzuca się najczęściej: jeśli jest to jogurt czy śmietana ( bo 27% ankietowanych wskazuje, że te produkty w ich domach wyrzucane są najczęściej) może wystarczy kupno mniejszego opakowania?

  • Na zakupach korzystaj z listy ( to jest punkt z którym sama walczę, bo sama też mam problem z racjonalnym zapisywaniem tego, czego potrzebuję ( nie mylić z faktem, co wydaje się, że się chce). Zdecydowanie działa też zasada, żeby na zakupy nie iść głodną, wtedy niebezpiecznie wzrasta ilość absurdalnych rzeczy wrzucanych do koszyka. Staraj się kupować też regionalne produkty i te produkowane blisko ( obniża koszty transportu, wspiera lokalnych i mniejszych przedsiębiorców).

  • Po zakupach postaraj się tak ułożyć produkty w lodówce by na samym początku były te z najkrótszą datą ważności (warto też na samych zakupach zwracać na to uwagę i jeśli wybiera się te z krótką datą to świadomie i tak by je zużyć). Tak samo istotne jest przechowywanie.

  • Przechowywanie: ogórki, pomidory, cebulę, lepiej przechowywać poza lodówką, najlepiej w wiklinowych koszykach, gdzie nie dociera słońce. Wszystkie warzywa które mają nać, będą dłużej świeże jak się jej pozbędziemy. Część sezonowych warzyw jak szparagi, kalafior, fasolka możecie spokojnie zamrozić ( jak na przykład ugotowane buraki, które obłędnie smakują na kanapkach i w sałatkach cały rok i które po ugotowaniu również możecie zamrozić). Sałata będzie dłużej świeża jeśli położycie ją na lekko wilgotnym ręczniku papierowym czy bawełnianej ścierce.

  • Owoce na które obecnie jest sezon, czyli truskawki, maliny, jagody, przechowujemy w lodówce, myjemy chwilę przed podaniem ( a nie po przyniesieniu od razu ze sklepu, po umyciu szybko pleśnieją). Praktycznie wszystkie możecie zamrozić ( oprócz kiwi, arbuza, pomarańczy).

  • Banany. O nich muszę napisać osobno bo mimo że to jeden z najsmaczniejszych owoców dostępnych cały rok to jest to jeden z tych, które przez swoją dostępność są najczęściej wyrzucane. Słyszeliście o akcji ratowania samotnych bananów? Mnie rozczula za każdym razem i w sklepach zawsze wybieram te pojedyncze, a nie w całej kiści, bo wiem że często te zdziesiątkowane trafiają później na śmietnik. Nie przechowujemy ich również w lodówce a temperaturze pokojowej. Jeśli chcecie spowolnić proces ich dojrzewania wystarczy ich ogonki owinąć folią aluminiową. Pamiętajcie też, że te które są dojrzałe, możecie z powodzeniem blendować, użyć do koktajli, lodów, czy upieczenia pysznego chlebka bananowego.

  • Jeśli Cię poniosło (bładzić jest rzeczą ludzką) i masz lodówkę wypełnioną po brzegi, albo robiłaś jakąkolwiek imprezę po której zostało Ci jedzenie, pomyśl o tym, żeby się tym podzielić. Możesz nadwyżkę jedzenia zanieść do pracy i kogoś poczęstować, rozdać znajomym, ale przede wszystkim sprawdzić czy w Twoim mieście nie działa np Jadłodzielnia czyli miejsce, gdzie możesz zanieść jedzenie, które będzie rozdysponowane wśród potrzebujących. W Szczecinie adres podaję tutaj: http://www.jadlodzielniaszczecin.pl obecnie szukają osób, które wesprą ich projekty i aktywistów, także jeśli dysponujesz wolnym czasem, zgłoś się! Jadłodzielnie funkcjonują w większości większych miast w Polsce. Sprawdźcie adresy w swoich miastach- po świętach, imprezach czy generalnych porządkach, będziecie mięli okazję zanieść wszystko to, czego macie nadwyżkę, a co ma szansę trafić w potrzebujące ręce.

  • Jeśli masz działkę, ogród czy gospodarstwo które generuje takie ilości warzyw i owoców, że nie masz pomysłu na co już to przerobić, takie miejsca jak Dzika Ostoja https://www.facebook.com/dzikaostoja/ (niesamowita szczecińska fundacja, która opiekuje się dzikimi zwierzętami które z różnych przyczyn nie mogą chwilowo bądź na stałe wrócić do natury) z chęcią przyjmie takie rzeczy jak: jabłka, marchewkę, ziemniaki, sałatę i inne warzywa, obierki, suchy chleb, płatki, zboża, mieszanki dla gryzoni i ptaków.

  • Jeśli jesteś w hotelu, na wakacjach all inclusive czy bankiecie-nakładaj tyle ile jesteś w stanie zjeść. Ilości marnowanego jedzenia w hotelach w skali roku są na poziomie około 1,5 mln złotych  dla średniej wielkości hotelu. Istotną kwestią jest też edukowanie kucharzy, jak istotną rolę odgrywają w tym procesie : od magazynowania, po przygotowywanie posiłków i korzystanie ze wszystkich składników.

  • Jeśli przygotowałeś za dużo-zastanów się w  jaki sposób można to wykorzystać, przechować, zmagazynować, albo zmodyfikować na drugi dzień, tak by nie wyrzucać jedzenia ( np patenty naszych mam czyli pomidorowa zrobiona z poprzedniego dnia z rosołu,  smażone ziemniaczki z tych co zostały poprzedniego dnia na obiad).

  • Jeśli jesz na mieście-zamawiaj tyle ile faktycznie  jesteś w stanie zjeść. Jeśli zamówiłeś za dużo, nie bój się pytać o opcję zapakowania na wynos.

  • Szanuj (wiem, okropnie niemodne słowo, a przy tym moje ulubione) to co kupiłeś albo wytworzyłeś. Jeśli nie przyda się Tobie i nie masz szansy z tego skorzystać, stwórz możliwość, żeby ktoś inny mógł z tego skorzystać

Cokolwiek bym wam nie napisała pamiętajcie, że jedzenie i sam fakt, że siadamy do stołu z bliskimi to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Gotowanie to mały akt sztuki, który dzieje się w każdym domu. Jest jedną z rzeczy, które niesamowicie łączą ludzi. Wykorzystajcie to, korzystając przy okazji z wszystkiego co macie w lodówce <3

Jeśli ten tekst wydał wam się pomocny, czy pozwolił wam dowiedzieć się czegoś nowego, będzie mi bardzo miło, jeśli postanowicie się podzielić informacją o nim gdzieś w sieci. Tradycyjnie zapraszam też do polubienia na Facebooku mojego bloga

Życie jest lepsze na zewnątrz!

Życie jest lepsze na zewnątrz!

Kąpiel w obłędnych Błękitnych Grotach

Kąpiel w obłędnych Błękitnych Grotach