Plany na 2017
Niedawno podsumowałam najważniejsze rzeczy które wydarzyły się w ubiegłym roku. Zawsze w takich momentach mam pustkę w głowie, bo wydaje mi się, że nie wydarzyło się nic o czym warto wspomnieć, a przychodzi co do czego i są dziesiątki dobrych rzeczy i spraw, którymi warto się podzielić, bo kto wie? Może kogoś zainspirują do działania?
Lubię nowy rok. Co rok myślę sobie że to nowy rozdział i mogę go napisać jak chcę, że to codziennie jedna z 365 możliwości, które nadchodzą i warto chociaż z części z nich skorzystać. Wiem, że o planach nie powinno się mówić, tylko je realizować, ale liczę na to, że jedno nie wyklucza drugiego i mała zajawka tego co mam nadzieję w 2017 się wydarzy nie popsuje mi szyków.
1. Lot w tunelu aerodynamicznym
Wspominałam już kilkakrotnie, że chodzę z głową w chmurach i tego samego nieba chciałabym dotknąć i spróbować na milion sposobów. Skok ze spadochronem? Latanie czym się da? Oczywiście! Ale samej swobodnej walki z grawitacją można też spróbować, będąc na ziemi a to wszystko dzięki tunelom aerodynamicznym, które są w kilku miastach w Polsce. Kilka minut swobodnego opadania i walka z rozpędzonym powietrzem to jest myślę to co może mnie niesamowicie jarać!
2. Rysy, czyli jeden ze szczytów korony Tatr
Wstyd się trochę przyznać, bo na tyle ile od lat odwiedzam nasze góry i tatry, tak tego szczytu dotąd mi zabrakło. Nie zliczę ile razy stałam nad Morskim Okiem i gapiłam się w jego stronę i za każdym razem coś stało na przeszkodzie, żebym zdobyła ten szczyt. Ten wznoszący się po polskiej stronie na prawie 2500 m szczyt kusi mnie i woła od lat i mam nadzieję, że w tym roku się poznamy.
3. Półmaraton w Berlinie
Odkąd rok temu zobaczyłam jak przebiegała organizacja maratonu w tym mieście i jak wyznaczona była trasa, zamarzyłam, że któregoś dnia zwiedzę to piękne miasto biegnąc jego ulicami. Nie ma do tego lepszej okazji niż półmaraton (ok, wiem, że jeszcze lepszą byłby maraton, ale to może zostawię na kolejne lata:)) uczucie kiedy przebiega się w wielotysięcznym tłumie razem z innymi ludźmi którzy mają też do pokonania ponad 21 km musi być magiczne, a już przebiegnięcie części trasy zamkniętą ulicą pod wielką bramą Branderburską, na samą myśl o tym mam pozytywne ciarki na plecach.
4. Wstawać wcześniej.
W to chyba nawet ja nie wierzę, ani nikt kto mnie zna. Już prędzej widzę siebie na szczycie Kilimandżaro albo nurkującą z rekinami niż to że o 6 rano będę zaczynać każdy dzień. Obłożyłam się cała literaturą naukową o tym, jak korzystne jest wstawanie rano, że ma się wtedy więcej czasu na wszystko, że organizm jest wydolniejszy a umysł bardziej sprawny. Jest nawet książka o tym jak większość ludzi która odniosła sukces wstaje wcześnie rano i w pełni im wierzę. Moje największe marzenie na 2017 i liczę, że kiedyś rano uda mi się wygrać walkę z grawitacją i zacznę budzić się zanim wstaje miasto.
5. Myśleć pozytywnie
Niby banał, a książka która własnie o tym jest bije rekordy popularności na całym świecie. “HYGGE. Duńska sztuka szczęścia” to mały, prosto napisany, życzliwy przewodnik jak myśleć i być pozytywnym. Im więcej nad tym myślę, tym bardziej się zgadzam, że poczucie szczęścia jest kwestią odpowiedniej interpretacji rzeczywistości i wszystko jest w naszych głowach. Więc moi drodzy nie nakręcamy się negatywnie, patrzymy, że w szklance zawsze więcej jest niż nie ma, nie myślimy za dużo o przeszłości bo i tak nie mamy na nią wpływu i nie oglądamy się za siebie. Przed sobą czeka na nas o wiele więcej możliwości i radości.
6. Robić zdjęcia przy każdej możliwości
Czasami myślę sobie, że tyle jest dla mnie warta chwila ile chciałabym ją utrwalić i sfotografować. Sam blog w połowie składa się ze zdjęć, zresztą tak jak ja. Nie ważne czy jest to wzburzony ocean czy miejsca z dzieciństwa które zna się na pamięć. Marzę o tym by mieć w tym roku jak najwięcej fotograficznych możliwości uchwycenia tego co najpiękniejsze w dowolnym miejscu na świecie.
7. Napić się herbaty w Londynie i zagryźć pysznym ciachem.
Zdecydowanie zwiedzenie europejskich stolic w najbliższym czasie byłoby świetną sprawą, ale na razie najbardziej zależy mi właśnie na tym mieście. Siedzieć nad Tamizą z filiżanką gorącej tradycyjnej angielskiej herbaty i patrzeć po drodze na te wszystkie piękne kolorowe londyńskie kamienice. Mijać kolejno te ich charakterystyczne drzwi kamienic, materiały w kratę i całą kwintesencję Anglii.
8. Pobiec w color run festiwal
Najbardziej pozytywne i najbardziej kolorowe 5 km w roku. Idea? Na tym dystansie trzeba przejść, albo najlepiej przebiec wspomniane wcześniej 5 km. Nieważne w jakim tempie, nieważne na jaki czas. To co istotne to ubrać się na biało, zabrać kolorowe proszki którymi wszyscy się obrzucają i na metę dotrzeć umorusany jak dziecko i tak samo szczęśliwy. Same endorfiny, energia, pozytywna moc płynąca z kolorów a cele z biegu przekazane na cele dobroczynne.
9. Zanurkować z żółwiami na Zakynthos.
Jak zobaczyłam parę lat temu pierwsze filmiki, gdy wpływasz do lagunek i po paru metrach masz możliwość zobaczenia tych niezwykłych zwierząt na wolności i w ich naturalnym środowisku i pływasz razem z nimi w krystalicznie czystej wodzie to zwariowałam. Mam nadzieję nakręcić z nimi piękny filmik moim Go Pro i podzielić się nim później z wami.
10. Wykąpać się w gorących źródłach Islandii
Islandia to jeden z tych kierunków które nie przychodzą ci na myśl jako pierwsze, gdy myślisz o wakacjach. Jednak coś od lat gdy patrzę na jej surowe piękno, na skuty lodowcem teren, na powulkaniczny pył przykrywający wszystko i wraki samolotu porzucone jakby na innej planecie to serce bije mi szybciej. Mam nadzieję, że dotknę turkusowej struktury lodowca, będę kąpać się w gorących źródłach gejzerów i chłonąć jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie.
A poza tym mam nadzieję, że 2017 będzie dla nas łaskawy. Bo uważam, że niezależnie od tego co chcemy czasem dostać od życia, o co będziemy walczyć czy o czym marzyć, możemy dostać to, na co zasługujemy. Mam nadzieję, że zwyczajnie uda się być lepszym człowiekiem, mniej omijać tych którzy potrzebują pomocy, pamiętać, że karma wraca i czasami wystarczy być przyzwoitym człowiekiem.