Backstage sesji z Nataszą
Nie było mnie tu na blogu jakiś czas. Wpłynęło na to parę wyjazdów, w tym jeden dzięki któremu, o ile wszystko pięknie pójdzie będziemy mięli szansę zobaczyć niesamowite rzeczy i będzie to póki co moja największa przygoda w życiu, więc ucichłam trochę blogowo:) w zanadrzu jednak mam sporo postów którymi w najbliższym czasie będę się chciała z wami podzielić. Ale to tyle tytułem wstępu, bo o wyjazdach tych wielkich i troszkę mniejszych innym razem:)
Dziś chciałam pokazać i opowiedzieć wam odrobinę o naszej ostatniej publikacji i kulisach powstania zdjęć. Po naszym edytorialu z Nataszą który zrobiliśmy razem z Konradem Jakubowskim dla MM Trendy stwierdziłam, że warto pokazać skąd wziął się pomysł na nie, jak wyglądały miejsca w których sfotografowaliśmy te historię i całą otoczkę sesji.
Mamy z Konradem to niebywałe szczęście, że ludzie których fotografujemy, głównie modelki, to niesamowite, ciepłe osoby z których każda ma jakieś niebanalne zainteresowania.
Nie inaczej było z Nataszą z Wave models, która podbiła moje serce gdy usiadła do pianina i jak gdyby nigdy nic zagrała jeden z klasyków na pianinie. Wyprostowana, dumna i z lekkością jakby chodziło o puszczenie muzyki na Iphonie zagrała utwór Beethovena. Po czym chichocząc widząc nasze zaskoczone miny obróciła się i zrobiła jakąś figurę taneczną, bo na dodatek okazało się że jeszcze tańczy. No tak, jak ktoś podbija moje serce to doszczętnie:)
Nataszę wypatrzyłam już jakiś czas temu na stronie jej agencji. Przenikliwe spojrzenie zza pięknych wielkich niewinnych oczu i byłam już pewna że za jakiś czas spotkamy się na zdjęciach. Nie minął miesiąc a już mieliśmy ją przed obiektywem.
Miejscówki na zdjęcia były dwie: Cafe Popularna ze swoim odświeżonym PRL-owskim klimatem, położona w chyba najbardziej uroczym miejscu w Szczecinie, bo na szczecińskim podzamczu. I biblioteka miejska w której mogłabym mieszkać bo ma tak niesamowity klimat. Jest niesamowicie fotograficznym pięknym książkowym skansenem w którego alejkach z książkami mogłabym się zatopić. Z góry przepraszam panie z biblioteki za wszystkie moje stylistyczne i gramatyczne dramaty, po których łapią się pewnie za głowę, ale niestety cierpliwości starczyło mi tylko na niecały rok studiowania filologii polskiej, stąd prośba o przymknięcie oczka na moje grafomańskie wybryki:)
Tak szczerze, biblioteki od lat kocham miłością szczerą i prawdziwą, lubię ich powagę i ściszone, przytłumione rozmowy wewnątrz. I tą myśl w głowie, żeby mieć kiedyś czas przeczytać je wszystkie.
Wymarzyłam sobie więc wnętrza biblioteki skąpane w ciepłym słońcu, tonację kolorystyczną utrzymaną w beżach i brązach i dużo światła złapanych na Nataszce jak czyta, zaplątanych w jej włosach.
Inspiracje które kierowały mną przy tworzeniu tej sesji są oczywiste dla wszystkich interesujących się modą. Mnie natchnęła kolekcja Prady 2015 i słynne zdanie wypowiedziane chwilę po pokazie: ”Chodziło o zachowanie tego, co istnieje od bardzo dawna" - powiedziała Miuccia Prada po zaprezentowaniu swojej kolekcji wiosna/lato 2015. Co było takiego rewolucyjnego w tej kolekcji? Połączenie różnych faktur, tkanin i pozornie różnych materiałów. Nawiązanie do klasyki w nowoczesnym wydaniu. Oraz uwielbiane przeze mnie kolory na zdjęciach: brązy, beże, złoto, miedź oraz musztardowy <3 (swoją drogą też uważacie, że musztardowy to strasznie nie modowe określenie?:)
Oto kilka ujęć z jej pokazu:
Oraz naturalnie kolekcja miu miu z tego samego roku, która jest młodszą wersją Prady i która przez swoją specyficzą minimalistyczą estetykę, jak twierdza niektórzy zahacza o mocne dyskusje na temat estetyki swoich ubrań. Przy tym uwielbiam ich kampanie, są niesamowicie przemyślane i zdecydowanie trafiają w moje gusta<3
Tyle o inspiracjach, oczywiście nazbierałoby się ich o wiele więcej ale jest 22 i czas goni:) Dla wszystkich którzy nie widzieli efektów naszej pracy zapraszam do obejrzenia sesji tutaj.