Mam wrażenie, że do dziś piłabym latte z pianką i cukrem, gdyby nie jeden przekonujący barista w Berlinie, który lata temu jak zamówiłam latte podniósł na mnie pełną dezaprobaty jedną brew i powiedział, że zrobi mi prawdziwą kawę. Miał w sobie przy tym tyle pewności siebie i przekonania o tym, że ma rację, że do dziś uśmiecham się na wspomnienie tej kawiarni w Niemczech, bo ten dzień przewrócił moje myślenie o kawie do góry nogami, a latte odeszło w zapomnienie. O dobrej kawie, w dodatku takiej którą jesteście w stanie zrobić wszędzie jest ten post.