_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Filmy na zimowe wieczory

Filmy na zimowe wieczory

Długie zimowe wieczory to idealny czas żeby nadrobić wszelkie zaległości jeśli chodzi o kinematografię i stosy książek które zdołałam nazbierać przez cieplejsze miesiące. Przyznam szczerze, że zawsze trochę czekam na zimę, na czas który się ma wówczas wieczorami, żeby zapalić ulubione świece, wskoczyć pod ulubiony ciepły koc i zaszyć się na dwugodzinny seans kinowy w domowym zaciszu. Do wiosny zostało nam jeszcze kilkadziesiąt takich wieczorów, nie ma lepszego czasu, żeby nadrobić filmowe zaległości.

Oto moja mała kinematograficzna lista, której kolejność jest zupełnie przypadkowa.

 

Sully reż. Clint Eastwood

Nie pamiętam kiedy jakiś film przykuł moją uwagę do ekranu tak jak ta pozycja Eastwooda. Zazdroszczę mu formy, by w wieku 87 lat wyreżyserować w takim napięciu film, że na dwie godziny kompletnie zapomniałam gdzie mam telefon.

To historia pilota samolotu US Airways którą znamy wszyscy sprzed kilku lat. Jako główny pilot samolotu pasażerskiego w 2009 roku jako pierwszy w historii wylądował awaryjnie na rzece Hudson, ratując tym samym życie swoich pasażerów, lecącym z nim na pokładzie. Genialny Tom Hanks w roli amerykańskiego pilota Chesley'a Sullenbergera gra z takim stoickim spokojem, którego nie jest w stanie wytrącić z równowagi nawet stado ptaków, które uszkadza oba silniki jednocześnie, ani komisja badająca przyczynę awaryjnego lądowania. Tak czy siak zderzenie z rzeczywistością która go spotyka mocno go zaboli.

 

Osobliwy dom Pani Peregrine reż.Tim Burton

Jestem pewna, że to nie jest film dla wszystkich. I odradzam go każdemu komu obce są wszelkie bajkowe i baśniowe motywy z charakterystyczną dla Tima Burtona groteską. Dlaczego? Bowiem akcja tego filmu rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, w której czasu pilnuje wypielęgnowanymi szponami wspomniana Pani Peregrine, którą rewelacyjnie zagrała Eva Green, a akcja zatrzymała się w okresie drugiej wojny światowej. Wątki filmu przeplatają się w kolejnych kadrach z magicznymi umiejętnościami głównych bohaterów. Jeśli doda się do tego bajkowy świat Tima, genialną stylistykę i kadry, które natychmiast przenoszą nas do idealnej, zupełnie nierzeczywistej krainy to mamy typową dla reżysera mieszankę, którą ja osobiście uwielbiam. Oderwał mnie ten film na kilkadziesiąt minut od naszej szarej rzeczywistości i to niech będzie najlepszą rekomendacją do obejrzenia, a już scena w której bohaterowie ubrani w maski przeciwgazowe, patrząc w niebo czekają na nalot samolotów, to fotograficzna uczta dla oczu której długo nie zapomnę i zostanie jednym z moich ulubionych kadrów filmowych.

 

Zwierzęta nocy reż.Tom Ford

To jeden z tych filmów, których treść i atmosfera zostanie z wami długo, a ciarki na plecach będziecie mieć jeszcze parę godzin po jego obejrzeniu. Nasycony pięknymi kadrami ,z charakteryczną dla Forda kolorystyką, przepełnioną mocnymi zieleniami, ognistą czerwienią i nieskazitelną bladością głównej bohaterki, która z niesamowitą gracją zagrała Amy Adams. Czuć modę z wielu kadrów. Tom Ford, który nie tylko wyreżyserował swój film, ale zajął się też napisaniem dla niego scenariusza, stworzył dzieło będące połączeniem dramatu, horroru i klasyków amerykańskiego kina. Susan, główna bohaterka którą gra Amy dostaje któregoś dnia scenariusz bardzo brutalnej powieści od swojego byłego męża. Dzięki niej w kolejnych kadrach filmu zostajemy powoli wciągnięci w wir brutalnych i krwawych  wydarzeń. Dowiadujemy się o nich… wyłącznie ze słów głównych bohaterów, mało co dzieje się na ekranie, a najgorsze w tym jest to, że pracuje głównie nasza wyobraźnia i to ona podsuwa najgorsze scenariusze. Trzyma w napieciu.

 

Arrival reż. Denis Villeneuve

Przed chwilą poleciłam wam film w którym gra Amy Adams i tak się składa, że w tym też gra główną rolę. Zresztą uważam, że rok 2016 był absolutnie jej jeśli chodzi o role kobiece.

W Arrival wciela się w rolę profesor lingwistyki, która ma się stać jednym z najważniejszych ogniw w komunikacji z obcymi. W różnych częściach świata pojawiają się bowiem statki kosmiczne, z przedziwnymi istotami, z którymi nikt nie umie się komunikować. W tej dość skomplikowanej sytuacji rząd sięga po niecodzienne środki w postaci pani profesor i przystojnego fizyka. I na tym banał, jeśli chodzi o filmy s-fi się kończy, bo film ”Arrival” jest w tej kwestii absolutnie nietuzinkowy. Są absolutnie rewelacyjne kadry, cisza, która buduję nastrój, klimat tak dosłowny, że niemal dusiłam się gdy główni bohaterowie idą w kolorowym ciężkich skafandrach na spotkanie obcej cywilizacji. jest w tym filmie nastrój, niesamowita, głęboka narracja i ciężkie decyzje które trzeba podjąć. Ryczałam na nim jak bóbr mając świadomość, jak ciężkie decyzje będzie musiała podjąć główna bohaterka Loiuse Banks a moja kobieca intuicja podpowiadała mi co zrobi, bez względu na ilość bólu która ją przez nią będzie czekać. Piękny film o zrozumieniu, dialogu, kulturze i potężnej, obezwładniającej sile miłości. Ale nie spoileruję, weźcie po prostu ze sobą chusteczki :)

 

Zanim się pojawiłeś.

To jest jeden z tych filmów, na które idziesz i wiesz, że będziesz na nich zalewać się łzami, ale mimo to siadasz do niego z pękiem chusteczek higienicznych. To jeden z wyciskaczy łez i historii które wzruszają, który jedynie delikatnie ociera się o banał:)

Nie liczcie na to, że obejrzycie go ze swoim mężczyzną, to nie na ich nerwy:) Idealny na babski wieczór. Czemu? Emilia Clarke wciela się w rolę szalenie optymistycznej opiekunki, która nie boi się ani żadnych przeszkód w życiu, ani pracy, ani też najdziwniejszych kolorów i ciuchów które na siebie zakłada. Na fali swojego niezrównanego optymizmu podejmuje się opieki nad bogatym, aczkolwiek sparaliżowanym młodym mężczyzną, który wymaga całodobowej opieki. Jak nietrudno przewidzieć bieg historii ta dwójka zakochuje się w sobie, a my uśmiechamy się do ich historii z drugiej strony ekranu. Do czasu oczywiście. Genialnie zagrała prześliczna Emili Clark,(Khaleesi) której nie sposób nie lubić i nie kibicować jej przez cały film. Zresztą same zobaczcie.

Sztuka Kochania

Jestem na świeżo po zobaczeniu tego filmu w kinie, więc emocje jeszcze po nim nie opadły i mogę się nimi  z wami podzielić. Dawno nie wyszłam po seansie tak pozytywnie naładowana. Dobrą energią, pozytywnymi wibracjami i porażona potężną mocą pasji jaką przepełniony jest każdy kadr i sile miłości.

Film opowiada porywającą historię Michaliny Wisłockiej, najsłynniejszą seksuolog, która w latach 70 tych walczyła o prawo do uświadomienia milionów Polaków o ich seksualności i by poruszyć dotąd przemilczane tematy tabu. Akcja filmu toczy się wokół utrudnień które piętrzą się ze strony socjalistycznej władzy by nie ukazała się książka Wisławy właśnie o Sztuce kochania.

To również burzliwa historia burzliwej miłości i młodości Miśki ( bo tak prosiła by się do niej zwracać) którą brawurowo zagrała Magdalena Boczarska.Rewelacyjne dialogi, sceneria i charakteryzacja która przenosi nas w kolorowy świat Wisłockiej, zasługuje na to by zobaczyć ją na wielkim ekranie! 

Owsianka na mleku roślinnym z owocami

Owsianka na mleku roślinnym z owocami

Muzeum Polin

Muzeum Polin