_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Świnoujście i Ahlbeck

Świnoujście i Ahlbeck

Jedno tego lata jest pewne. Pogoda i upały nas nie rozpieszczają. Mało kiedy temperatura na termometrze przekracza 20 stopni, w nocy mamy często gęsto całe 10 stopni. Jak na lipiec szału nie ma.  Czy to jednak w czymś przeszkadza? Nic a nic. Jak dla mnie wszystkie temperatury tak powyżej 30 stopni jak i poniżej są akceptowalne:)

Co robić latem w taką temperaturę? A na przykład zapakować plecak, zrobić ciepłej zielonej herbaty w termos (albo mrożonej) zabrać ze sobą zdrowe przekąski i ruszyć nad morze.

Świnoujście

jest moją topową miejscowością nad morzem i od nastoletnich czasów darzę je wielką miłością. Spędziłam tam dwa miesiące chwilę po liceum i odtąd niezmiennie kojarzy mi się z wolnością, olbrzymią przestrzenią i klimatem nieśpiesznego nadmorskiego luzu.

Zawsze kiedy mamy więcej czasu z K. jedziemy właśnie tam. Jest o wiele mniej zatłoczone niż np Miedzyzdroje, a szeroka piaszczysta plaża z mięciutkim piaskiem urzeka. Przeprawa promem skutecznie pokonuje największych Mirków plażingu i z plaży nawet idzie zobaczyć morze ( o wiele mniej parawanów)

Już od momentu kiedy wysiada się z pociągu cieszy się gęba. Przecież za chwilę trzeba się władować na prom który kursuje regularnie z jednego brzegu na drugi. Niestrudzony “Bielik” pływa odkąd pamiętam, i nic się nie zmienia w kwestii radości kiedy odbija od brzegu. Kwintesencja turystycznej radości na pordzewiałym promie.

Później jeszcze mały 1,5 kilometrowy spacerek parkiem, do którego po drodze udaje się nam zawsze kupić pyszne i najprostsze maślane rogale by chwilę później można było się wyciągnąć na kocu podziwiając gładkie morze i gapiąc się na krzyczące mewy.

Przyznam, że nie wiem na czym polega magia morza. W każdym innym miejscu, po 5 minutach na kocu, miałabym poczucie że ok, posiedziałam możemy ruszać dalej:) a tam wystarczą tony piasku, lekki szum i człowiek się wyłącza i uspokaja. Pełny reset w kilka godzin. Lubię te nadmorskie życiowe dylematy czy schodzić już z plaży na coś do zjedzenia i czy jeść gofra czy nie. Dobrze jest jednego dnia mieć takie dylematy:)

W kwestii jedzenia to gdzie warto wybrać się według nas będąc w Świnoujściu to zdecydowanie malowniczo położony SPOT. W metalowym kamperze posrodku wydm. Wyglądają świetnie i mają naprawdę zacne tosty ze świeżym szpinakiem (jedyne czego nie mogłam przeboleć, to że jeśli chodzi o burgery w menu nie ma nic dla wegetarian:(

Mają opcje pakowania na wynos, wszystko zapakowane w ekologiczny papier, fajny design, my skorzystaliśmy z tej opcji i jedzenie wzięliśmy sobie nad morze, żeby nie tracić z oczu morza (SPOT położony jest jakieś 10-20 m od plaży).

Natomiast dla wegetarian i wegan fantastyczną opcją jest miejsce na które namiary dali nam Ania z Pawłem. Maleńka buda, (dosłownie) koło której przeszłabym obojętnie nawet na nią nie spoglądając. Na szczęście oni znali to miejsce dużo lepiej niż my i to co zaproponowali śniło mi się przez kolejne noce. Zapiekany falafel z hummusem w tortilli. Porcja którą ciężko zjeść za 12 zł, robiona przez Hindusów. Niesamowity smak, zapach przypraw, wszystko idealnie zapieczone. Mistrzostwo<3 Odtąd obowiązkowe miejsce na naszej Gastro mapie.

Będąc w Świnoujściu jest kilka miejsc które warto zobaczyć. Oczywiście biała latarnia morska na cyplu z którego jest doskonały widok na wpływające i odpływające promy. Promenada na której kiedyś masowo wszyscy dokarmiali dziki stąd do tej pory zachowały się tabliczki przypominające żeby tego nie robić:)

Jest też jedna superowa opcja za całe 4 zł na godzinę. Wypożyczenie od lokalnych przedsiębiorców roweru miejskiego (nie wypożyczajcie tych ze stacji rowerowych, kosztują majątek) i udanie się na idealną wręcz ścieżkę rowerową która pozwoli zwiedzić niemieckie strony.

Odległość do najbliższych miejscowości to jakieś parę kilometrów, w zależności od tego ile macie czasu to widziałam, że te trasy ciągną się nawet 200 km. Na pewno warto to zobaczyć i mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zajechać dużo dalej.

My odwiedziliśmy kilka z nich, ale moje serducho skradło

Ahlbeck.

Jeśli nie byliście jeszcze, a macie czas będąc nad morzem to serio, wybierzcie się. Piękne, nadmorskie, niesamowicie zadbane niemieckie miasteczko dosłownie rzut beretem od Świnoujścia. Jego największym plusem jest zabytkowe, prawie 300 metrowe odrestaurowane molo z którego jest fajny widok na całe miasteczko. Wszystko utrzymane w jedynych słusznych kolorach czyli czerni i bieli. Zadbana i staranna architektura głownie z XIX wieku z białymi ścianami i strzelistymi wieżyczkami. Jadąc po drodze rowerami cudownie się mijało te wszystkie zabudowania i miałam wrażenie jakbym się cofnęła do XIX wieku gdzie zaraz zza rogu miną mnie pensjonariuszki w epickich sukienkach.

Trochę nas teraz nad polskim morzem nie będzie. Ale jesienią wrócimy na pewno pogapić się na morze i wypić ciepłą herbatę oglądając malowniczy zachód słońca.

California Dreaming

California Dreaming

Backstage sportowej sesji z Klaudią

Backstage sportowej sesji z Klaudią