_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Warszawa. Dzień ze sztuką. Muzeum Narodowe 

Warszawa. Dzień ze sztuką. Muzeum Narodowe 

Staram się swoje wizyty w nowych miejscach podczas podróży planować tak, by zawsze mieć czas odwiedzić muzea, galerie sztuki, albo wystawy fotografii, których w innych okolicznościach nie miałabym okazji zobaczyć. To już niejako moja mała tradycja, że przed wyjazdem sprawdzam, czym będę miała okazję nacieszyć oczy i mimo, że nadal w moich absolutnych faworytach są dwa miasta odnośnie ilości galerii, które są w stanie zachwycić widzów czyli Londyn i Berlin, to na każde miasto oprócz stworzenia wegańskich i wegetariańskich spotów do odwiedzenia, mam zawsze też te związane ze sztuką.

Nie inaczej było z Muzeum Narodowym w Warszawie, których zbiory dzieł malarskich podziwiałam już od dawna w internecie. Jedno z najstarszych muzeów sztuki w Polsce od dawna kusiło mnie już by do niego zajrzeć.

Co innego jednak zachwycać się obrazem Olgi Boznańskiej na małym ekranie monitora, a co innego stanąć naprzeciwko niego w olbrzymich przestrzeniach warszawskiego Muzeum Narodowego, a potem patrzeć bohaterom  jej obrazów prosto w oczy. 

Doskonale pamiętam, że przy jednym z moich ulubionych dzieł jakim jest “Dziwny ogród” Józefa Mehoffera odpłynęłam w jego wizję rajskiego, harmonijnego ogrodu.

Pamiętam moment kiedy usiadłam na ławce, naprzeciwko obrazu i nie mam pojęcia ile czasu tam spędziłam. Lubię to uczucie kiedy obcując ze sztuką, traci się zupełnie poczucie czasu a nawet przestrzeni. Ten obraz po prostu “wciąga” Cię do swojego magicznego, surrealistycznego wymiaru. Patrząc na niego, czujesz całe piękno natury, przynależność do niej i pewną afirmację życia i zadowolenia z niego, jakim nasycone jest to niesamowite dzieło malarza.

Muszę wam przyznać, że kolekcja dzieł malarskich zgromadzonych w muzeum zrobiła na mnie spektakularne wrażenie. Cała wystawa zawiera jednych z najwybitniejszych przedstawicieli malarstwa tego okresu jak: Diego Velázquez, Édouard Manet, Eugène Carrière, Henri Fantin-Latour i Édouard Vuillard oraz oczywiście obszerna malarska twórczość Olgi Boznańskiej ( choć Olga Boznańska zaliczana jest do nurtu postimpresjonistycznego)

Pięknie napisał o twórczości Olgi Boznańskiej Wiesław Juszczak “„I od zasugerowania takiej przestrzeni »cerebralnej«, odrealnionej, rozpoczyna się tutaj przenikliwa, bezlitosna nierzadko opowieść o ludzkiej duszy”.  Boznańska bowiem jako portrecistka potrafiła na swych obrazach uchwycić całą złożoność ludzkiej natury i jej charakter. Od jej postaci bije niespotykana paleta emocji, które czasami ciężko zdefiniować. To czego im na pewno nie można odmówić to magnetyzm i że siłą swoich emocji niejako wciągają widza w samo epicentrum wydarzeń. Lubię też ogromnie fakt w jaki potrafiła na swoich obrazach ujarzmić światło i sposób w jaki się nim bawiła. Mimo że jej obrazy silnie kojarzą się z impresjonizmem ze względu na kolorystykę, sama Boznańska z charakterystyczną dla siebie przekorą na zadane jej kiedyś pytanie o związki z impresjonizmem odpowiedziała “ Ja i impresjonizm?” :) Po latach tworzenia coraz częściej zamiast na płótnie tworzyła na teksturze, która zapewniała jej matowość obrazu. Cenię szczególnie w jej twórczości fakt, że doskonale umiała odzwierciedlić charakter odizolowania i swoistego “zawieszenia” w przestrzeni osób które portretowała. Wyśmienity jest też cykl jej autoportretów, na którym widać było jak zmienia się cała jej powierzchowność z upływem czasu. Myślę, że jej twórczość przemówi do wszystkich ceniących melancholię, chęć wejrzenia w ludzkie wnętrze i poczują intymny nastrój wręcz promieniujący z jej dzieł. Spotkałam się z określeniem jej twórczości że “ To obrazy malowane smutkiem” i to chyba najpiękniejsze zdanie określające jej twórczość i to jak je postrzegam.

Przyłapałam się też już kolejny raz, że w muzeach łapię się na tym, że uwielbiam patrzeć na to jak ludzie chłoną sztukę. Generalnie mam tak, że wolę trzymać się z boku i ostrożnie wszystko obserwować. W takich miejscach mam podwójną ku temu okazję bo z jednej strony mam wybitne dzieła artystów, z drugiej ogromne pole by patrzeć zza pleców ludzi na ich reakcje. Obie rzeczy polecam z całego serducha.

Wystawę możecie obejrzeć w dalszym ciągu w http://www.mnw.art.pl by przekonać się na własnej skórze o czym piszę. W poniedziałki muzeum jest nieczynne, natomiast we wtorki wejście jest bezpłatne. 

Serdecznie zapraszam też do obserwowania Facebooka









Wrażenia po przebiegnięciu półmaratonu w Poznaniu

Wrażenia po przebiegnięciu półmaratonu w Poznaniu

Days like this

Days like this