_KAM2551125.jpeg

 

Fotografująca wszystko wokół. Wegetarianka.Kociara.Biegająca za wszystkim co warte uwagi.

Uzależniona od adrenaliny, pozytywnych wrażeń i wszelkich estetycznych doznań.

Kowary

Kowary

Gdy wybraliśmy się jakiś czas temu w okolice Karkonoszy, a dokładnie do Karpacza, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie to miasto. Nie było mnie tam dobrych kilka, o ile nie kilkanaście lat i zupełnie zapomniałam jak może się w tym czasie skomercjalizować taka przestrzeń. Poraziła mnie ilość bijących z każdej strony neonami miejsca gdzie można “swojsko i polsko” zjeść, stragany z tandetą, oscypki patrzące na mnie z każdej strony, produkty z owczej czy owco-podobnej wełny i gofry na każdym kroku. Naciąganie turystów na ‘dudki” czyli wstęp do muzeum za nie mniej niż trzydzieści złotych na osobę. Przeszliśmy się główną, brukowaną ulicą, wypiliśmy kawę a ja rozglądałam się co mnie w tej miejscowości porwie. Domyślam się, że może w swoim osądzie nie do końca jestem sprawiedliwa, bo już niedaleko leżąca Szklarska skradła moje serce, a pewnie w opinii większości z was nie różnią się te dwa miejsca od siebie tak bardzo. Cóż, serce nie sługa:) Okazuje się, że niespodziewanie jeszcze tego samego dnia miało mi zabić mocniej jeszcze nie jeden raz.

Musieliśmy wyjechać kilkanaście kilometrów dalej, poza centrum w okolice Sztolni, żeby serce zaczęło mi bić szybciej. Co prawda w planach było zwiedzanie starej kopalni, bilety były już kupione, ale tylko gdy wysiedliśmy na miejscu, od razu wiedzieliśmy, że z tradycyjnego zwiedzania nici bo właśnie przepadliśmy.

Las który zobaczyliśmy wyglądał jakby właśnie przed nami zagięła się czasoprzestrzeń, a my wkroczyliśmy na tereny rodem z filmu Silent Hill. Mroźne, rześkie powietrze otulało nas z każdej strony, a widok który mieliśmy przed oczami sprawiał wrażenie jakbyśmy przenieśli się do innej rzeczywistości. Drzewa, osnute mgłą z każdej strony, cisza i odrealniony widok natury z każdej strony. Od razu zapomnieliśmy o biletach i zwiedzaniu kopalni na dole, tylko sięgnęliśmy po wszystkie aparaty i kamerę GoPro i próbowaliśmy z tego magicznego momentu uchwycić ile się da żebym mogła się tym z wami teraz podzielić. Było to o tyle dziwne, bo z jednej strony znaleźliśmy się w zwykłym lesie jakich są setki w Polsce, otoczone w tym momencie mgłą z każdej strony, która też nie jest zjawiskiem jakimś szczególnie dziwnym.

Ale oba fakty połączone ze sobą w tym momencie, z popołudniowym światlem które zastaliśmy, stworzyło chwilę magiczną. Ubrana w gruby sweter w kolorowe wzory otulałam się nim szczelnie niczym kocem, napawając się tym nieziemskim, oderwanym od rzeczywistości widokiem. Trzęsłam się z zimna, ale szkoda mi było czasu żeby zawrócić i zabrać ze sobą ciepła kurtkę. Przecież tyle chwil czekało na to, by ująć je w setkach zdjęć w aparacie. Gęsty, tajemniczy las przecięty po środku asfaltową drogą, zawiesił mnie w czasie na dobre dwie godziny. Wchłonął i nie chciał wypuścić. Pamiętam spokój bijący z tego miejsca, jego lodowaty chłód i rześkie powietrze. Niesamowity kolor paproci w lesie i całą jego strukturę. Wyobraźnię dodatkowo potęgował fakt, że kilkaset metrów niżej gdzie byliśmy znajduje się kopalnia w której wydobywano złoża uranu w czasie drugiej wojny światowej. Całe to miejsce owiane jest tajemnicą wiszącą w powietrzu, spokojem i magią. Dlatego nie zastanawiajcie się ani chwili, tylko będąc w okolicy, złapcie gorącą kawę na wynos i pójdzie na spacer w stronę tej leśnej opowieści z Silent Hill.

Sweter -H&M

Spodnie - Cropp

Buty -Pure Grit

Kamerka - Go Pro Hero Silver 4

Zamek czocha i zapora lesniańska

Zamek czocha i zapora lesniańska

Skalne miasto. Witajcie w Adrspach.

Skalne miasto. Witajcie w Adrspach.